Niespodzianka sezonu:) DALSZE DZIEJE :))

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Czw sie 31, 2006 12:18

ale cudowne są!! już duże klusiaki urosły!!
a cioteczkę mają dobrą-kochani jesteście ze sie nimi opiekujecie :D
Obrazek

amelka

 
Posty: 2562
Od: Śro sty 04, 2006 13:05
Lokalizacja: Lublin

Post » Czw sie 31, 2006 13:14

Genialne fotki!!!
Ola
Obrazek Obrazek

Olik, autorka bloga http://matkasanepid.blox.pl/html

ola25

 
Posty: 2644
Od: Pon lis 21, 2005 15:57
Lokalizacja: O 3-miasta

Post » Czw sie 31, 2006 20:18

No to jeszcze kilka fotek :lol:
Zbiorowa drzemka poobiednia raz jeszcze:
Obrazek
Zdziwiona kluska nr 3, pod spodem zainteresowana kluska nr 2:
Obrazek
I co ja teraz zrobię z tyloma miskami??? (te „miski” to spodeczki pod filiżanki… :lol: :lol: )
Obrazek
___Mula____Lima___Mamusia__Ulicznica_
Obrazek

broniusz

 
Posty: 61
Od: Czw cze 01, 2006 20:30
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pt wrz 01, 2006 14:24

Żywienie zbiorowe - stołówka otwarta :lol: Serwujemy danie dnia - royal canin w różnych wariantach :lol:
Obrazek
___Mula____Lima___Mamusia__Ulicznica_
Obrazek

broniusz

 
Posty: 61
Od: Czw cze 01, 2006 20:30
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pt wrz 01, 2006 15:32

Cudny wątek! Wspaniali ludzie i gromadka przepieknych futrzastych!Pozdrawiamy :1luvu:

jupo2

 
Posty: 3251
Od: Pt mar 10, 2006 18:31

Post » Pt wrz 01, 2006 21:45

trafiłam na wątek broniusza przypadkiem
szukajac o umowie adopcyjnej itd
czytałam i czytałam pełna podziwu
uśmiech nie schodzil mi z ust
i..zastygł..gdy Maluszek nr1 umarł
poryczałam sie :cry: :cry: :cry:
zawsze rycze czytając o smierci kotka na forum
i gdzie indziej
tak mi go żal.. wiem ze siostry zostaly i maja sie dobrze
ale bidny maluszek..
zawsze mnie to boli!!! ze tak musi byc!!
może przezywam to bardziej bo zazdroszcze wam tych maluszkow
ja mialam miec takie same w domku
pól dzika z dzialki kotka miała urodzic
by potem ją wysterylizowac a male oddac do adopcji..
miała.. :cry:
ale chyba postanowila ze woli zeby umarly niz urodzily
sie w niewoli-w moim domku
wiedzialam ze to jednaka bedzie trudne znależc im domek
ale mimo wszystko chcialam zeby sie urodzily
żyły..
teraz winie siebie że za pozno zauwazylam objawy
ze ona nie urodzi sama...
ze krwawi...
ze to nie porod...
tylko male umieraja i stad ta krew
na przyspieszenie poordu bylo za późno-zastrzyk nie pomogl
jeden urodzil sie martwy, inne po cesarce okazalo sie ze juz
sa te martwe.. :cry: :cry: :cry:
..czuje sie jakbym stracila wlasne dzieci,tak sie nastawilam
kupilam karme, mleko..i..
wiem ze mam kogo karmic tym wszystkim,
jest inny 3mce kotek, z pierwszego porodu tej kotki
tez u mnie do adopcji
ale.. jednka chcialam zeby one żyly
i tak milo sie czyta jak Wy sie zachycacie z żoną kotkami
jak one rosną
jak oddajecie im serce i swoja milosc
a mi tak smutno..
będe dalej sledzic wasz los koteczki
i zycze wam cudownego domku
bo zaslugujecie na to !
Iwona
Obrazek Obrazek

iwona72

 
Posty: 1340
Od: Pt gru 09, 2005 20:51
Lokalizacja: Świdnica/k.Wałbrzycha

Post » Sob wrz 02, 2006 6:48

Ale urosły słodkie buraski :) Sama słodycz :)
Broniusz, ja nie doczytalam, ale one już tak u Ciebie na stałe zostają czy domków szukają?

mokkunia

 
Posty: 22181
Od: Wto gru 20, 2005 18:14

Post » Nie wrz 03, 2006 20:40

hopp w gore
po dobry domeczek :)
bo chyba szukacie dla nich prawda??
Iwona
Obrazek Obrazek

iwona72

 
Posty: 1340
Od: Pt gru 09, 2005 20:51
Lokalizacja: Świdnica/k.Wałbrzycha

Post » Nie wrz 03, 2006 23:50

Jakie cuda kocie. I wątek wspanialy. A to zdjęcie jak wszystkie w rządku siedzą i jedzą. Cuda. Pozdrawiam i trzymam kciuki za kocią rodzinkę:)

Zzebra

 
Posty: 98
Od: Nie mar 05, 2006 20:17
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon wrz 04, 2006 9:59

Mnie samemu, czytając Twoją historię iwono72, też się smutno zrobiło... :cry:
Wiesz, jak tylko ochłonęliśmy nieco z "szoku poporodowego" moja żona siadła do neta, pogrzebała, poszukała wiadomości, przyszła z poważną miną i powiedziała: "Wydaje się, że mieliśmy mnóstwo szczęścia. Bo wszystko mogło pójść nie tak". I to była prawda - byliśmy zupełnie na to nie przygotowani, nie mieliśmy zielonego pojęcia nie tylko, co może się zdarzyć, jak wygląda koci poród, ale nie wiedzieliśmy przecież nawet tego, że kocina jest w ciąży! Ten pierwszy Maluszek, którego nie ma już wśród nas, urodził się calutki zamknięty jeszcze w pecherzu, który nie pękł samoistnie ani w drogach rodnych, ani później na stole u weta. Gdybyśmy nie pobiegli z Mamusią do doktora jak tylko zaczęła krwawić i on nie przerwałby pęcherza, to nie wiem czy wiedzielibyśmy, że należy to zrobić, żeby maluch sie nie udusił - tacy bylismy niedoświadczeni!... On zresztą wyglądał na takie chucherko, że jak się rodził to myśleliśmy, że jest martwy, że Mamusia jest za mała i że była zbyt zabiedzona, żeby urodzić żywe i zdrowe maluchy... Te zgniłozielono zabarwione wody płodowe w pęcherzu (potem doczytaliśmy, że to normalne - tak się rozkłada hemoglobina) i takie maleńkie nóżki, które sie nie ruszały... A Mamusia była w lekkim szoku i trochę niedoświadczona. Następny dylemat mieliśmy z tym czy przerywać pępowinę kolejnemu maluchowi, który już się urodził w domu, czy poczekać aż sama przerwie... Ale ponieważ - mimo że jeszcze cokolwiek "przywiązany" do Mamy - maluch chodził i już się do cyca rwał to postanowiliśmy, że damy jej czas - niech sama sobie poradzi :D Trochę to trwało, ale w końcu wpadła na pomysł, że z takim maluszkiem uwiązanym "na sznurku" to niezbyt wygodnie będzie się chodziło i rozwiązała sytuację 8) Nie miała doświadczenia bidulka w tych sprawach, ot, co!... :wink:
Jak możesz pisać takie rzeczy?!:
iwona72 pisze:...ale chyba postanowila ze woli zeby umarly niz urodzily sie w niewoli-w moim domku...

Znam to z autopsji - człowiek w takich sytuacjach przede wszystkim (jeśli nie wyłącznie) obwinia sam siebie, nie dopuszczając do świadomości racjonalnych wyjaśnień. Ale to nie tak! Nasza kotka, mamy wrażenie, poszukała sobie domku (w naszej postaci), żeby móc w nim spokojnie, bez głodu i niebezpieczeństw urodzić i wychować małe i Twoja na pewno zrobiła tak samo. Może za krótki był okres między jej ciążami, a może coś jeszcze innego, ale na pewno nie to, o czym piszesz! Nie możesz tak myśleć iwonko!

A co do domku... Szukamy, bo zagęszczenie tych kotów u nas ciut zbyt chyba duże jak na 55m2 choć... coraz trudniej o tym mysleć... :roll: Coraz bardziej się człowiek obawia, a czy to na pewno dobry dom będzie? A czy dadzą im coś dobrego do jedzonka? A czy zaprowadzą do weterynarza? A czy będą dbać, chuchać, dmuchać, pieścić, głaskać i kochać dostatecznie?... Trudna decyzja... Tak mi się przypomina cytat z "Lilo i Sticha" (śmiejcie się śmiejcie... :wink: ): "Ohana to znaczy rodzina, a w rodzinie nikogo sie nie odtrąca ani nie porzuca"... Niby bysmy nie odtracili ani nie porzucili, ale trudno zdecydować, że je oddamy... Tyle przecież kotów po drodze przygarnęliśmy i dlaczego mielibyśmy oddać właśnie te?... Bo gorsze? Bo burasy zwykłe? Bo nieplanowane? No i co z tego?!! One przecież nasze kochane, od urodzenia pieszczone, nasze od kołyski...
Nie tak łatwo, oj nie... Gdyby jeszcze ktoś z Was, kociarzy, je chciał - mielibyśmy gwarancję, że zadba, że ukocha, a jeśli zgłosi się ktoś ot tak z ogłoszenia?... Jak tu zaufać? Jak tu powierzyć niemalże własne dzieci komuś kompletnie obcemu?... ech!...

I gnębi nas jeszcze jedno - Mamusia tak chodzi po domu i gada cały czas - woła je, martwi się, gdzie są, szuka ich i widać jak niemal oddycha "z ulgą" jak wyjdą w końcu z jakiegoś zakamarka :D Tak po matczynemu :D Co będzie jeśli je oddamy? Co będzie jeśli ona nie będzie umiała zrozumieć, że wszystko jest w porządku i że jej dzieci znalazły nowy domek? Co będzie jeśli będzie ich szukać po całym domu i będzie się martwić? :( Przecież to nie będzie naturalne - ktoś nagle odbierze jej małe... :(
Czy ktoś z Was mógłby się z nami podzielić doświadczeniem??
___Mula____Lima___Mamusia__Ulicznica_
Obrazek

broniusz

 
Posty: 61
Od: Czw cze 01, 2006 20:30
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon wrz 04, 2006 10:44

broniusz dziekuje za cieple slowa moja kotka juz po kastracji dochodzi do siebie
teraz jak dobrze wydobrzej to pojdzie na moja dzialke,bo ona pol dzika
wiec kocha wolnosc
tam nie bedzie glodowac i marznac
o to zadbam
a wasze kotki sa cudnee
i wierze ze boisz sie oddac
je komus z ogloszenia
ja mam to samo
jak teraz chce oddac Momusia-tez nie moge miec tyle kotkow
w domku :(
oddalam juz do adopcji pare kotkow
ja zawsze jak juz rozmawiam z osoba co chce kotka
od razu "bombarduje"ją
ze musi !!! podpisac umowe adopcyja
ze musi wykastrowac, szczepic co roku itd
i zawsze ja zawoże kotka
i ogladam ludzi,warunki
czy balkon zabezpiecza
czy umieja sie zajac kotkiem itd
czysty dokladny wywiad
(wczesniej pytam o to samo prze telefon)
jesli ktos na serio kocha koty
to sie tego nie obawia
a jesli cos mi sie nie podoba
albo mam przeczucie to..
papa i tyla,kotka nie oddam!!
nie mam doswiadczenia w oddawaniu kotkow
ale czytalam ze ok 3-4 mca kotki sa samodzielne
i matka zaczyna je tak troszke juz odtracac
i zeby szukala swego miejsca
wiec moze to dobry okres by je oddac
a moze po prostu coraz bardziej je po troszke odseprowac w inym pokoju
tak co dzien po kilka minutek
by mamusia sie przyzwyczajała
albo popytaj innych doswiadczonych
kociarzy,oni doradza na pewno :)
Iwona
Obrazek Obrazek

iwona72

 
Posty: 1340
Od: Pt gru 09, 2005 20:51
Lokalizacja: Świdnica/k.Wałbrzycha

Post » Wto wrz 05, 2006 13:38

broniusz pisze:I gnębi nas jeszcze jedno - Mamusia tak chodzi po domu i gada cały czas - woła je, martwi się, gdzie są, szuka ich i widać jak niemal oddycha "z ulgą" jak wyjdą w końcu z jakiegoś zakamarka :D Tak po matczynemu :D Co będzie jeśli je oddamy? Co będzie jeśli ona nie będzie umiała zrozumieć, że wszystko jest w porządku i że jej dzieci znalazły nowy domek? Co będzie jeśli będzie ich szukać po całym domu i będzie się martwić? :( Przecież to nie będzie naturalne - ktoś nagle odbierze jej małe... :(
Czy ktoś z Was mógłby się z nami podzielić doświadczeniem??


Czy ktoś z Was coś wie na ten temat :?: :?: Proszę o pomoc...
___Mula____Lima___Mamusia__Ulicznica_
Obrazek

broniusz

 
Posty: 61
Od: Czw cze 01, 2006 20:30
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Wto wrz 05, 2006 14:55

To taki instynkt jest. U mnie koteczka - Bunia też tak samo zajmowała się swoimi pociechami. Ciągle pilnowała maluszków, chodziła za nimi, jak któreś pisnęło, miauknęło ona od razu biegła i miauczała, interweniowała. Kociaki wydaliśmy jakoś w wieku 3 miesięcy. Najlpierw poszła dwójka, został jeden. Stał się mamisynkiem. Zawsze krok w krok za mamusią, mimo iż jadł już wszysto samodzielnie non stop ciumkał mamusię, spał z nią wtulony, ona go myła. No i przyszedł dzień rozstania. Myślałam, że będzie płacz, że Bunia będzie go szukała. Nic z tego. W nocy spała spokojnie, widać że osypiała, odpoczywała. Nie odczułam w jej zachowaniu, żeby przeżyła to rozstanie. U mnie w domu są jeszcze dwa koty, tak więc z pewnością nie czuła się samotna. I wiesz, do dziś jest tak, że gdy np. jeden z moich dorosłych kotów miauczy - płacze przy czyszczeniu uszu Bunia od razu biegnie i interweniuje - tak samo jak to robiła przy swoich maluszkach.

mokkunia

 
Posty: 22181
Od: Wto gru 20, 2005 18:14

Post » Pt wrz 08, 2006 0:10

Dziekuję mokkunia i iwona72 - teraz już wiem czego oczekiwać 8)
Ale ciągle nikt nie chce Kluski i Kiszki... :(
___Mula____Lima___Mamusia__Ulicznica_
Obrazek

broniusz

 
Posty: 61
Od: Czw cze 01, 2006 20:30
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pt wrz 08, 2006 8:25

Hop po domek! :D
Przyznam, że przy tylu kotach trochę nam ciężko finansowo... :( Taka proza życia, która zabija poezję... :(
___Mula____Lima___Mamusia__Ulicznica_
Obrazek

broniusz

 
Posty: 61
Od: Czw cze 01, 2006 20:30
Lokalizacja: Bydgoszcz

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 28 gości