Zainteresowałam się sprawą, skontaktowałam z karmicielką.
Sytuacja tragiczna - koty mieszkają w tym opuszczonym domu, który niedługo będzie rozbierany. Na terenie wokół pełno pijaczków itd. Karmicielka dokarmia te koty codziennie. Wśród kotów jest kotka bez łapki. A raczej była, bo koteczkę w środę zabrałyśmy do Wielbłądzia na przechowanie.
Ale od początku.
Kotka jest biała w niebieskie łatki. Łatek ma klka. Wielbłądzio zdecydowała się koteczkę przetrzymać i przygotować do adopcji. Karmicielka w środę koteczkę zabrała, przetrzymała w łazience. Kotka była bardzo miła, mruczała, wskakiwała karmicielce na kolana, miziała się. Nie mogła zostać u karmicielki bo p. Elżbieta ma dwa psy, w tym jednego dość agresywnego, a nie ma gzie kotki na dłuższą męte odizolować. Ma tylko łazienkę, a domownicy nie byli zadowoleni że kotka tam była i miałaby zostać. Wieczorem w środę zabrałam kotkę i zawiozłam do Wielbłądzi.
I zaczęła się tragedia

Kotka siedziw klatce wystawowej. Od środy wieczorem nic nie je i nie pije. Wczoraj udało się jej podać dwie strzykawki wody, ale wypluła, zlizała też trochę sosiku. Kotka jest przerażona, siedzi nieruchomo w klatce, osowiała. Wcześniej byłą wypuszczona na pokój, ale Wielbłądzia ma też inne koty i żeby koty Bezłapki nie stresowały to włożyła ją do klatki.
Nie wiemy co robić.
Kotka w ciązy prawdopodobnie nie jest bo dostawała regularnie proverę. Jest śliczna tylko bardzo przerażona. Z tego przerażenia jak Wielbłądzio wkłada ręke do klatki to prycha i bije łapą. Ale to ze strachu, bo ja ją głaskałam u karmicielki w łazience, sama ją włożyłam do transporterka.
Na jutro ściągnęłam karmicielke do Wielbłądzia. Może przy karmicielce kotka sie ożywi, zje, napije się. Będziemy też postanawiały co dalej robić. Wypuscić jej nie wypuścimy bo koteczka zimy nie przeżyje. Ona nie ma prawej tylnej stopy, ma natomiast całe udo i na nim sie opiera, radzi sobie całkiem dobrze, ale przed psem np. nie ucieknie. Można by ją wypuścić tam gdzie była, ale ten dom będzie wkrótce rozbierany. Myślałam o postawieniu jej budki, ale pijaki ukradną.
Szkoda kotki wypuszczać, bo jest naprawdę miła tylko przerażona. U Wielbłądzi nie wiem czy się oswoi, chyba że byłaby iodizolowana, ale takiej możliwości nie ma.
Szukamy domu z ogródkiem dla kici, chociaż tymczasowo.
Karmicielka buduje dom, może go na wiosnę skończy wtedy mogłaby koteczkę zabrać do siebie.
Może jeszcze macie jakieś pomysły na to co zrobić żeby kicia nie była taka przerażona?