Dajmy Nat33alii oswoić się z tą myślą, bo najwyraźniej pierwszy raz w życiu słyszy, że kot może NIE wychodzić.
A byłoby dobrze, gdyby dała się do tego przekonać.
Nat33alio, wypuszczanie na dwór 2,5 mies. kotka to tak, jakbyś pozwalała na samodzielne wycieczki dziecku w wieku przedszkolnym. Rozumiem, że kociak był do tej pory w domu? Oczywiście, że wiele rzeczy na dworze jest dla niego ciekawych, dokładnie tak samo, jak dla małego dziecka ciekawe jest dłubanie w gniazdku elektrycznym czy przyłożenie języka do zamarzniętej rury. Twój kotek może po pierwsze zachorować, bo nie ma jeszcze odpowiedniej odporności. Po drugie, może zapędzić się gdzieś, skąd nie będzie umiał wrócić – i zginie. Małe dzieci też są bardzo „odważne” i biegną prosto przed siebie, bo nie mają świadomości niebezpieczeństwa. Wierzą, że mama i tata zawsze je znajdą i wszystko będzie dobrze.
Człowiek ma jednak taką przewagę, że może uczyć się nie tylko na podstawie własnego doświadczenia. A kotu nie wytłumaczysz/nie każesz mu przeczytać czy obejrzeć w telewizji. Kot potrącony przez samochód, okaleczony przez psa lub człowieka może nie skorzystać z tych doświadczeń, bo po prostu zginie.
Czy koty pozbawione możliwości wychodzenia cierpią? Niekoniecznie. My też mamy w genach chodzenie po drzewach, a jakoś bez tego wytrzymujemy
A tak serio, to na pewno mniej niż koty cierpiące z powodu chorób, chłodu, głodu, okaleczone i umierające gdzieś na poboczu. Kot, który ma w domu zajęcie, nie nudzi się – nie będzie domagał się wychodzenia, zapewniam Cię.
Aha, i nie ma znaczenia, że to dachowiec. Na rasowego czyha dodatkowe niebezpieczeństwo, że może zostać ukradziony, poza tym wszystko inne – jak wyżej.