pannica ma sie cudownie. juz zaczynaja ganiac sie z jamerem (sa w podobnym wieku). na patka jeszcze troche fuka, a on tak bardzo by chcial do niej podejsc. tak bardzo, bardzo!

mnie pozwolila sie laskawie pomiziac... no chyba nawet dwa razy.

a do mojego ukochanego... wlazi na kolanka, mruczy mu, ugniata brzuszek. no tak...

to ja juz sie nie licze

widac, ze ma diabelka w oczach. czasami kojarzy mi sie z Funkiel Nowka, jesli ktos sledzi watek, albo z Mala Mi z Muminkow

. na miejscu nie usiedzi. zachowuje sie czasem, jakby sie szaleju najadla. wczoraj cudownie sie bawila, tasiemka i myszka, tarzala sie, wyglupiala, podskakiwala. nie ten sam kot. mam wrazenie, ze juz jest miesiac u nas. a to dopiero kilka dni.
jako miejsce do spania wybrala sobie nasza szafe z ubraniami. staje przed nia i zaczyna miauczec. wlazi tam, kiedy wychodzimy do pracy, a jak wracamy, to wylazi. rzeczywiscie trzeba na nia uwazac jesli chodzi o jedzenie, bo pochlania wszystkie trzy porcje. pateczek, to jej sam ustepuje, wystarczy, ze tylko na niego spojrzy. jesli nie jest wystarczajaco szybki, to na niego warczy...

jamer tez w takich chwilach woli jej schodzic z drogi. i ona rzeczywiscie warczy. jak pies. i mniejsza jest od obydwu panow o polowe. wiec smiesznie to wyglada. a oni sa nia zauroczeni i wpatrzeni w nia jak w obrazek.