Dongi+Zenek+Kasia - Guz na żuchwie - koniec paniki :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sie 25, 2006 10:24

ojej mi też umknął wątek od chwili gdy forum tak szaleje-a tu tyle nowości!!!! gratulacje dla Sylwki-niesamowita jesteś, uratowałaś tyle kocich istnień brak mi słów :flowerkitty:

i kciuki za cała gromadkę i za zdrowienie siusiaka
Obrazek

amelka

 
Posty: 2562
Od: Śro sty 04, 2006 13:05
Lokalizacja: Lublin

Post » Pt sie 25, 2006 14:15

No nie przesadzajcie :oops: . To tylko jeden mały koci siusiak a reszta to zasługa Dongi.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob sie 26, 2006 20:15

Dobra, dobra... 8)
Siusaczek może i mały ale ile nerwów i kłopotu z nim! :roll:
Przyznam, że mi zaimponowałaś tym, jak się zajęłaś kociakami.
Strasznie się cieszę, że idzie ku lepszemu. Mam wielką nadzieję, ze to już koniec problemów! :D

Ps.
Gdyby nie chciały jeść tego kittena, to mogę go wymienić np. na babycata... daj tylko znać...

janykiel

Avatar użytkownika
 
Posty: 2457
Od: Wto lip 05, 2005 19:54
Lokalizacja: miejscowy od 2002: ex Gandalf Jarka, ex janykiel3, ex ascalithion:P, ex Jose AB

Post » Sob sie 26, 2006 20:24

Mały siusiak - wielka sprawa.

Byś widziała minę mojego TZ-a, jak mu streszczałam szczegóły...

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Nie sie 27, 2006 22:19

Kenzo siusia już sam ale dalej nie wygląda to ładnie. Bardzo powiększony jest napletek. Ta niby opuchlizna zupełnie się nie zmniejsza. Nie wiem czy to nie przypadkiem jakaś wrodzona wada. Jest dziurka ale wokół wytworzyła się mało elastyczna tkanka. Mam wątpliwości, czy będzie można w takiej sytuacji wyprowadzić siusiaka na zewnątrz. Do czegoś to kotom potrzebne :wink: . Zenka kiedyś podglądnęłam podczas mycia i chyba to również element zabiegów higienicznych. Nie wiem czy nie będzie przez to kłopotów. Najważniejsze, że siusia ale dalej pilnuję, czyszczę i smaruję. Może trzeba wiecej czasu. Mam taką nadzieję. Musze porozmawiać z lekarkami i może mnie uświadomia jak to jest.
Jarku kitten jest OK. RC nie chcą za bardzo jeść. Zanim coś zniknie w kocich brzuszkach to odleży swoje aż w końcu zakradnie się Dongi. W taki sposób kończy żywot karma dla maluchów. Już nie mam siły pilnować tej kocicy. Zwija dzieciom choć ma cały czas pełne swoje miski. Jak już daję coś maluchom to musze czekać obok aż się najedzą.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon sie 28, 2006 8:30

Dongi, złodziejko, przecież cię nie głodzą... :lol:

A na kocich siusiakach to się aż tak nie znam. :roll: :wink:
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon sie 28, 2006 8:31

Dongi, złodziejko, przecież cię nie głodzą... :lol:

Dobrze, że Kenzo już sam siusia.
A na kocich siusiakach to się aż tak nie znam. :roll: :wink:
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon sie 28, 2006 8:43

Biedny Kocio. Mam wielką nadzieję, że obejdzie się bez chirurgicznej ingerencji.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pon sie 28, 2006 19:27

Niestety mój optymizm szybko minął. Rano jeszcze kicio wysikał się ładnie a potem zaczęło się od nowa. Nie wiem czy sam się polizał czy mama, ale znowu zrobił się malutki strupek i znowu nie mógł się wysiusiać. Lekarki zdecydowały, że już nie ma na co czekać. Tym bardziej, że wycisnęły mu z pęcherza tyle siuśków, że aż mi trudno było uwierzyć, że się tyle zmieści. 1.5 tygodnia antybiotyków i prawie nie ma zmiany. Kenzo jest już po zabiegu. Wygląda, na to, że to jednak mogła być wada wrodzona (to niemal pewność). Coś w rodzaju stulejki u ludzi. Po przecięciu napletka okazało się, że w środku są zrosty i siusiak nigdy nie mógłby bez zabiegu być wyprowadzony na zewnątrz. Odniosłam wrażenie, że to dosyć standardowy zabieg. Musze popytać o statystykę takich przypadków, bo nie wiem czy na forum ktos sie z tym spotkał. Kicio ma rozcięty napletek i pozszywany tak, że prącie wystawało na zewnątrz (teraz już wsunął do środka, ale zrobił wielkie sio więc jest OK). Wygląda to koszmarnie. Mogłabym dodać fotkę ale to obraz z cyklu dla odważnych więc może nie. Szwy, a jest ich chyba 8 mamy zdjąć dopiero po dwóch tygodniach. Rana ma się zagoić a otwór w napletku pozostanie większy niż naturalnie. To podobno nie będzie problemem a kicio będzie mógł normalnie funkcjonować i dbać o higienę. Prącie będzie miało możliwość chowania się do środka (podobno sprawdzały i działa). Dostałam płyn do przemywania rany i lidokainę (nie wiem jak się pisze a nie chce mi się sprawdzać) - gdyby bolało mam mu zakropić parę kropelek na ranę. Kicio musi być odizolowany od mamy i reszty. Będę go dostawiać do karmienia. Zrobiłam mu kołnierz z gąbki. Jest bardzo biedny ale wygląda na to, że nie było wyjścia. Mocz zbierał się stale pod napletkiem (pewnie dlatego ten był tak rozciągnięty i opuchnięty) i nie wróżyło to dobrze. Musimy to jakoś przetrwać. Do piątku już ma być nieźle. Wytrzymamy ale kciuki potrzebne nadal.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon sie 28, 2006 21:13

siusiak kociaka- niby taka mała rzecz, a jaka ważna...i jak cieszy, jak jest zdrowa:)
Sylwka, dlaczego twój podpis jest nieadekwatny do stany zakocenia? gdzie reszta kotów i Kenzo z siusiakiem? :lol:

Ivette

 
Posty: 3716
Od: Sob lis 19, 2005 17:05
Lokalizacja: warszawa

Post » Wto sie 29, 2006 12:15

Noc mineła spokojnie. Kicio spał w transporterze na krześle koło łóżka. Zrobił siku na podkład. Nad ranem dostał jeść gerberka. Rano wskoczyła Dongi to przyłożyłam go do cycka. Jak tylko wstał to się zaczeło szaleństwo i skończyło dopiero przed chwilą. Ten kicio jest absolutnie niezniszczalny. Znowu zrobił duże sio i wygląda, że mu to przychodzi dużo prościej. Mam problem bo muszę mieć oczy dookoła głowy. On biega wszędzie i za wszelką cenę chce się dostać do reszty brygady. Wygląda na to, że go nie boli, bo nie zmienił się wcale. A teraz przedstawiam nowe wcielenie Kenzo - oto pan Gąbka - moja wielka improwizacja na szybko:
Obrazek Obrazek
Może w tym spać i biegać a siusiaka nie dosięgnie.
A teraz bohater ostatnich kilkunastu dni. Nie wygląda już tak źle ale może lepiej wstawie link.
http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=6b37ebd7c759f4ea
Napletek jest jakby rozcięty na pół. Na zdjęciu widać jak jest powiększony i opuchnięty. Normalnie to go prawie nie widać, bo ginie w futerku.
Na pocieszenie jeszcze fotki z wczoraj z całym koszykowym towarzystwem:
Obrazek Obrazek
I jeszcze sama głowa Kreski, bo w koszyku jej nie widać (jest absolutnie piękna i niesamowicie miła):
Obrazek
A w podpisie jest tylko Zenek, bo wciąż tylko Zenek jest moim prawowitym i jedynym kotem choć przebywa na urlopie (mój biedny "mały" miś). Niestety na tym urlopie trochę go jeszcze utuczyli i do tego strasznie się wylizał - już nie mam siły do tej jego alergii. Odwiedzam go kiedy tylko mogę ale widać, że on bardzo tęskni. Zrobił sie niesamowicie miły, mruczący i miziasty - jakby mi podmienili kota.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sie 29, 2006 12:24

Sylwka :king: :flowerkitty:

jestem pod wrażeniem...pan gąbka rewelacyjny, i wogóle kochana z Ciebie kocia mama

mizianki dla wszystkich kocików-i dla Zenka biedulka-dokocisz go którymś z nowej rodzinki??
Obrazek

amelka

 
Posty: 2562
Od: Śro sty 04, 2006 13:05
Lokalizacja: Lublin

Post » Wto sie 29, 2006 12:43

Zenek niestety reaguje panicznie na każdego kota na jego terenie. Nie atakuje, ale wystarczy, że inny kot się do niego zbliży to zaczyna potwornie krzyczeć, ucieka, macha łapami. Właściwie cały czas warczy. Stres powoduje, że totalnie się wygryza (już nie wiem co bardziej czy stres czy alergia). Nie mogę i nie chcę mu podawać sterydów i psychotropów (brał kiedyś długo i potem trzeba go było troche "naprawiać") więc muszę mu ograniczać takie sytuacje. Mieszkał przez chwilę w całym kocim towarzystwie ale było coraz gorzej. Nie wiem jak to się będzie rozwijać. Osobiście chciałabym drugiego kota, bo może to by Zenka rozruszało i straciłby trochę sadełka ale na teraz nic nie moge obiecać.
Zapomniałam napisać, że Dongi znowu traci głos (jeszcze mówi ale lekko zachrypła). Ja się zastrzelę. Tydzień temu skończyła brać antybiotyk. Ona normalnie ciągle nawija i ja osobiście też bym od tego zachrypła ale mi się wydaje, że to znowu coś z gardziołkiem. Bo wieczorem znowu jakby próbowała zwrócić coś co jej jakby utknęło w gardle. Dostała rutinoscorbin. Pogoda tak się zmienia a ona chciała wychodzić na balkon. Jak do jutra nie przejdzie to pojedzie razem z Kenzo do kontroli. Normalnie chyba poszukam mieszkania obok lecznicy :wink: .

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sie 29, 2006 13:14

kołnierz z gąbki jest super! :D Sylwka, jestes niesamowita :king:
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Wto sie 29, 2006 13:27

Kołnierz z gąbki jest fantastyczny :lol:
A Kenzo jest pięknym chłopakiem
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18770
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 24 gości