A historia wygląda tak....
Karmię dzikie koty, które bezpańskie błąkają się wokół bloków. W miarę potrafię rozróżnić, które są stałymi bywalcami, a które dochodzą nowe, ale nagle zauważyłam malutką czarną kropeczkę, która siedziała na sąsiednim balkonie (na parterze). Żaden człowiek nie dał nawet maleńswu jeść ani pić. Podejrzewam, żę Cypisek został podrzucony, gdyż z tego co wiem to kocie mamy zawsze przychodzą ze swoimi maleństwami, a to biedactwo było samo



Cypisek odwiedzi jutro Pana Doktora. Widać, że koteczek jest zdrowy, ale chudziutki jak patyczek.
Narazie nie mam zdjęć, gdyż muszę pożyczyć aparat, ale mam nadzieję, że już jutro pokażę wszystkim Kochane Maleństwo. Oczywiście napiszę jak było u weta.
Szukamy Kochanego Domku dla małego, radosnego do Serca Przytul Cypiska!!!