Sonia i Otis - zamykamy wątek - pamiątkowe wpisy str. 100!!!

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Pon sie 14, 2006 18:48

Dasia pisze:Oszalalabym. Moze dla kogoś to kocie gadanie, moze ktoś lubi, albo potrafi udawać, że nie słyszy, ale mnie to frustruje okrutnie - mówię to otwarcie i nie widzę w tym nic zdrożnego, bo darcie japy przez kota przez kilka godzin non-stop może wyprowadzić z równowagi anioła. :lol:


Dla mnie to nie jest kocie gadanie, oj nie...i nie tłumaczę sobie tak tego, wiem, że mam przetrwać i tyle, a każdą chwilę ciszy przyjmuję z radością 8) Poza tym, mając trójkę dzieci nauczyłam sie wyłączać pewne receptory...swego czasu mój syn dostał kierownicę z muzyczkami...bardzo mu się podobała ta zabawka, a ja błogosławiłam "cioteczkę" za ten prezent...od tamtej pory...niewiele rzeczy jest mnie w stanie wyprowadzić z równowagi :wink: Podczas naszej podróży bardziej denerwowało mnie uciszanie Otisa przez moje dzieci, niż samo dziamgolenie podróżnika...

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pon sie 14, 2006 18:53

Aniutella pisze:Czują i to jak, Imbir już zaczął gromadzić zapasy. Dziś bylismy na przeglądzie u weta, został zwazony - 5,10 kg :!: Mamy nakaz odchudzania :oops:

Za to Sonia trzyma linię, po mamusi to ma hihihi :mrgreen:
:wink:


Otis waży 5,20 kg po odchudzaniu i operacji plastycznej 8O Ale to jest naprawdę wielkie i długie kocisko...przy takiej wadze ma zapadnięte boczki...

A Sonia - jak poszła na sterylkę to wetka narzekała, że taka tłusta - że nici zawiązać nie mogła :roll: Teraz też ma zapadnięte boczki i nawet jak siedzi to ma zgrabniejszą dupcię, Sonia waży 3,4 kg, a może nawet już mniej...dostają tyle samo żarełka, ale mordki piłują bardziej zawzięcie niż zwykle - niestety...trzeba bedzie przetrzymać żebracze miaukoty...

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pt sie 18, 2006 11:03

Ja nawet nie chcę wiedzieć, na którą stronę spadł nasz wątek...smutno na forum...od czasu, kiedy wróciłam z urlopu - pożegnałam już 4 koty...co się dzieje?

Ale właściwie to chciałam napisać, że Otis waży równo 5 kg, więc znów trochę zrzucił 8) i zdecydowanie wykorzystuje mojego TŻ-ta do codziennej porcji głasków i szarpań...Piotr wychował się z psami i - na moje oko- stosuje z Otisem raczej psie zabawy, no bo jak nazwać takie ściskanie za morduchę - zamiast głaskania czy szarpanie fałdek z tłuszczykiem na brzuchu zamiast delikatnego miętoszenia...cóż widać jednak, że właśnie to Otisowi odpowiada...i zabiegany Piotr musi codziennie rano i wieczorem kota wytarmosić, bo ten zwyczajnie najpierw prosząc ociera się o nogi, a potem uwala się na nich, bądź w przejściu - wywalając brzuch do góry - pozycja u niego nader rzadka...no nijak przejść nie można, trzeba potarmosić i wyrzucić przez zaciśnięte z lubości zęby parę przyjemnych epitetów, jaki to kot kochany, jaki łasy na pieszczoszki itp., żeby wreszcie móc odejść do własnych zajęć...I w ten sposób - tarmosząc kota - TŻ zyskał jego miłość...oczywiście nadal moje kolanka są najlepsze, ale...cóż...:(
Nasza wetka wypisując książeczkę zdrowia zasugerowała, żeby jeden był mój (Sonia była już wcześniej), a drugi Piotra...(on nawet o tym nie wiedział, ale się dowiedział)...i wygląda na to, że tak właśnie jest...choć Otis śpi na moich kolanach i pod moją kołdrą to jest kotem TŻ-ta, bo tylko on może go myziać po brzuchu 8O

No i jeszcze jedna przygoda z dzisiejszego poranka...nie dość, że o 3 nad ranem jakiś ptak darł się za oknem jakby go kto obrywał ze skóry, a potem nagle ucichł, więc jest wersja krwawego morderstwa jest bardzo prawdopodobna, potem o 5 nad ranem włączył się alarm i postawił wszystkich na nogi oprócz Soni i Justysi, to jeszcze o 6 rano Otis puścił pawia - tym razem w naszym łóżku :evil: ...no i teraz nie wiem, dlaczego go puścił...wczoraj dostał pastę, kłaków nie było, nie było też zwyczajowej trawy, którą pasie się w kuchni, jak zbyt długo nie dajemy śniadanka...wymioty składały się głównie z soku żółądkowego i śliny...czy powinnam się niepokoić czy zwyczajnie go odrobaczyć? A jeśli odrobaczyć to czym? Naczytałam się w pewnym wątku takich straszności, że kompletnie zgłupiałam...mieliśmy w planach odrobaczenie jesienią jak się skończą muszki i pajączki na przekąski, ale chyba muszę zacząć wcześniej...

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pt sie 18, 2006 11:46

Ja nawet nie chcę wiedzieć, na którą stronę spadł nasz wątek...smutno na forum...od czasu, kiedy wróciłam z urlopu - pożegnałam już 4 koty...co się dzieje?

Ale właściwie to chciałam napisać, że Otis waży równo 5 kg, więc znów trochę zrzucił 8) i zdecydowanie wykorzystuje mojego TŻ-ta do codziennej porcji głasków i szarpań...Piotr wychował się z psami i - na moje oko- stosuje z Otisem raczej psie zabawy, no bo jak nazwać takie ściskanie za morduchę - zamiast głaskania czy szarpanie fałdek z tłuszczykiem na brzuchu zamiast delikatnego miętoszenia...cóż widać jednak, że właśnie to Otisowi odpowiada...i zabiegany Piotr musi codziennie rano i wieczorem kota wytarmosić, bo ten zwyczajnie najpierw prosząc ociera się o nogi, a potem uwala się na nich, bądź w przejściu - wywalając brzuch do góry - pozycja u niego nader rzadka...no nijak przejść nie można, trzeba potarmosić i wyrzucić przez zaciśnięte z lubości zęby parę przyjemnych epitetów, jaki to kot kochany, jaki łasy na pieszczoszki itp., żeby wreszcie móc odejść do własnych zajęć...I w ten sposób - tarmosząc kota - TŻ zyskał jego miłość...oczywiście nadal moje kolanka są najlepsze, ale...cóż...:(
Nasza wetka wypisując książeczkę zdrowia zasugerowała, żeby jeden był mój (Sonia była już wcześniej), a drugi Piotra...(on nawet o tym nie wiedział, ale się dowiedział)...i wygląda na to, że tak właśnie jest...choć Otis śpi na moich kolanach i pod moją kołdrą to jest kotem TŻ-ta, bo tylko on może go myziać po brzuchu 8O

No i jeszcze jedna przygoda z dzisiejszego poranka...nie dość, że o 3 nad ranem jakiś ptak darł się za oknem jakby go kto obrywał ze skóry, a potem nagle ucichł, więc jest wersja krwawego morderstwa jest bardzo prawdopodobna, potem o 5 nad ranem włączył się alarm i postawił wszystkich na nogi oprócz Soni i Justysi, to jeszcze o 6 rano Otis puścił pawia - tym razem w naszym łóżku :evil: ...no i teraz nie wiem, dlaczego go puścił...wczoraj dostał pastę, kłaków nie było, nie było też zwyczajowej trawy, którą pasie się w kuchni, jak zbyt długo nie dajemy śniadanka...wymioty składały się głównie z soku żołądkowego i śliny...czy powinnam się niepokoić czy zwyczajnie go odrobaczyć? A jeśli odrobaczyć to czym? Naczytałam się w pewnym wątku takich straszności, że kompletnie zgłupiałam...mieliśmy w planach odrobaczenie jesienią jak się skończą muszki i pajączki na przekąski, ale chyba muszę zacząć wcześniej...

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pt sie 18, 2006 12:22

Iza, a jemu często się zdarza tak pawikować? Jeśli to był jednorazowy pawik, a kot zachowuje się normalnie i ma apetyt, to bym nie panikowała.
Co do odrobaczania - nam wet polecił Profender, Bigos dostał go na karczek po wczasach w Bieszczadach, kiedy to spędził 2 tygodnie łowiąc ćmy i inne robale. Profender podaje się tak jak Stronghold, ale jego zaletą jest to, że działa także na tasiemce. Dawka na 5kg kota kosztowała mnie 40zl, ale działanie utrzymuje się przez miesiąc.
Pozdrowienia dla Soni i Otisa od zestawu obiadowego! :wink:
Obrazek

Domino76

 
Posty: 3301
Od: Śro paź 05, 2005 8:41
Lokalizacja: Wrocławianka mieszkająca w Opolu

Post » Pt sie 18, 2006 12:23

Moje na pusto to tylko z powodu robaków, ale nie chcę Cię straszyć bez powodu. :) Może mu się cosik przykleiło gdzieś tam... :)

A kiedy był odrobaczany?

Foty i opisy super. :) Nareszcie nadrobiłam. :)

Moje jeszcze nie zaczęły się opychać, jedzą normalnie, nawet mniej niż parę miesięcy temu, bo rano w misce jeszcze jest suche... Może jeszcze nie czują zimy. :)

U mnie też sprawdza się teoria, że koci facet to taki trochę wolniej myślący jest. :lol: Mój ma już ksywki: ofiara losu, głąb, sierota, pierdoła saska, burak i parę innych jeszcze. :lol:

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Pt sie 18, 2006 14:38

Byłam u wetki, dostały przez trzy dnia panacur - bo te muchy, ćmy i inna szwołeć, co je jedzą całe lato - łatwo przenoszą właśnie tasiemca...

Odrobaczenie i tak już im się należało, więc pawik tylko to sprowokował...

Otis jest generalnie łątwo pawikująco- zakłaczający się...Sonia naje się trawy i...trawa wychodzi tyłem, niekiedy pawik, nigdy się nie zakłaczyła tak na poważnie, a Otis...u niego trawa wraca prawie natychmiast przodem...

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pt sie 18, 2006 15:17

A pasta nie pomaga? U mnie Kitka łatwo się zakłacza i pawikuje, ale odkąd dostaje regularnie pastę odkłaczającą, to praktycznie nie mam z tym problemów.
Obrazek Polska - katolska oraz kibolska

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30864
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Pt sie 18, 2006 15:42

Pasta pomaga, dlatego pawiki są na ogół z trawy/papirusa bez kłaczków, albo z niewielką ilością, albo tak jak dziś - pawik ze śliny i kwasu żołądkowego...zero kłaków...zero trawy...Do tego, od kiedy stosujemy bezopet - to są raczej sporadyczne, kiedyś - jeden dziennie...no taki z niego kotecek o wrażliwym podniebieniu :evil: Póki pawik ląduje na powierzchni zmywalnej - jest to do zaakceptowania, ale raz na jasnej wykładzinie pół roku po wymianie :evil: a dziś w naszym łóżku - tym razem - przesadził, co nie? Poza tym, w porównaniu z Hrabiną, to on łysy jest...przecież to kot krótkowłosy 8O

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Sob sie 19, 2006 8:09

To i tak masz dobrze. :) Kropa zawsze pawikuje na wykładzinę, kremową dodam. :twisted: A ja potem gąbka, vanish, piana i wio. :?

A ostatnio Dyd mi zrobił niespodziankę... Wlazł na parapet, na sam skraj i wyrzucił z siebie całą zawartość świeżo zjedzonego obiadu (piękne krwiste serduszka drobiowe) między ścianę a meble. :roll: Zebrać to to już był nie lada wyczyn. :lol:

Znowu czytam o tych muchach... Coś w tym jest jednak, bo moje też łapią tasiemce, głównie Dydek, a on żre wszystko co lata. :roll:

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Sob sie 19, 2006 9:13

Nie ma to jak poranny koci paw w pościeli :roll: Zwierzaki zawsze wiedzą gdzie sobie rzygnąć, wybierajac ku temu miejsca prawdziwie strategiczne :twisted:

Twoje kicie przy moim tłuściochu to prawdziwe chudzinki :? Vice zrzucił nieco tłuszczu z brzucha a w to miejsce została obwisła skóra, wskutek czego i tak brzuszysko smętnie zwisa ku podłodze :?

Dasia

 
Posty: 1311
Od: Sob lip 23, 2005 20:51
Lokalizacja: Legnica

Post » Sob sie 19, 2006 9:35

Moim "syjamowatym" nie zdarzyło się jeszcze zakłaczenie, a pawik, jesli się zdarza, to z łapczywego jedzenia. Sara natomiast musi dostawać bezopet, bo jeśli nie, to pojawia się pawik jak opisywalaś z kłaczkiem lub bez. Tak sobie wymyśliłam, :wink: że koty pawikują zawsze na czymś miękkim (łózko dywan) żeby zaprzeć się łapkami przy torsjach. 8)
Spróbuj trochę z siebie dać tym, co mają gorszy świat...
Obrazek ->tu nasz wątek-> a tu album :)

Fraszka

 
Posty: 5746
Od: Wto lip 27, 2004 9:04
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob sie 19, 2006 9:58

Fraszka pisze:Moim "syjamowatym" nie zdarzyło się jeszcze zakłaczenie, a pawik, jesli się zdarza, to z łapczywego jedzenia. Sara natomiast musi dostawać bezopet, bo jeśli nie, to pojawia się pawik jak opisywalaś z kłaczkiem lub bez. Tak sobie wymyśliłam, :wink: że koty pawikują zawsze na czymś miękkim (łózko dywan) żeby zaprzeć się łapkami przy torsjach. 8)


a że wyjątek potwierdza regułę, nasz Vice haftnął sobie raz trawką na twarde kafelki w kuchni 8) Oczywiście mój TŻ zaraz by zinterpretował, ze to kolejny przejaw zabójczej inetligencji naszego MiauMiaua - chciał żeby nie było problemów ze sprzątnięciem, więc dlatego na kafelkach :D

Dasia

 
Posty: 1311
Od: Sob lip 23, 2005 20:51
Lokalizacja: Legnica

Post » Sob sie 19, 2006 10:54

Mos sie czesto zaklacza niestety - tez ma tendencje. ja mysle ze to dlatego ze czesto i dokladnie sie myje a ma tego futra troche, chociaz jest mniej geste niz u Ptysia ktorego zaklaczonego nigdy nie widzialam 8O A Ptys potrafi wyrywac sobie sierść z brzuszka i zjadac 8O I nic ...a Moś...szkoda gadac :roll: No z tymi muchami to mnie przestraszylyscie bo u mnie ich multum i głównie Arni za nimi goni i zjada jak zlapie.Zlamp wisza takie przyklejce na muchi i sie łapia- obrzydliwie to w sumie wyglada bo z sufitu zwisa plaster zaly w muchach- obrzydlistwo :twisted:
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Sob sie 19, 2006 11:26

A propos much, to u mnie co roku latoło sporo ich wokół lamp, jak tylko słoneczko się pojawiło i drzwi balkonowe były otwarte. W tym roku zdarza się, że wpadnie pojedynczy muszy egzemplarz... sąsiadka twierdzi, że to z powodu siatki zalożonej na balkonie - muchy myślą, że to pajęcza siatka... może faktycznie. :D
Spróbuj trochę z siebie dać tym, co mają gorszy świat...
Obrazek ->tu nasz wątek-> a tu album :)

Fraszka

 
Posty: 5746
Od: Wto lip 27, 2004 9:04
Lokalizacja: Bydgoszcz

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Tygrysiątko i 475 gości