Tupaczek odszedl od nas 17.08.2006
Byl dzielnym malym kotkiem, ktory uniknal cudem smierci z rak wlascicieli... ale nie udalo mu sie wymknac ze szponow choroby zwanej FIP.
Choroba pojawila sie nagle.... ale czaila sie juz wczesniej... czekala tylko by zaatakowac nasze kochane sloneczko.
Kiedy Gosia obiecywala mu dom juz na zawsze... on byl juz dwiema lapkami za teczowym mostem... Jego nieobecne dla nas oczka juz widzialy zza chmurek te kilka decydujacych kolorow....kolorow teczy
I wiecie co?
On biegl juz tam na czterech lapkach... na czterech zdrowych lapeczkach.
ale.... ale slyszal na pewno slowa Gosi i wiedzial, ze tu u nas trwa walka o niego... NIESTETY czasem czlowiek jest taki bezsilny
Z pewnoscia przywital go 'nasz" bezimienny, strasznie poraniony kociak, ktory odszedl w lecznicy kilka dni temu. nie zdzaylismy mu nawet nadac imienia.... Bo nie tak mialo byc.... On mial zyc i mial zamieszkac w klateczce po Tupasiu.
Teraz razem zagraja futrzana myszka, razem beda wspinac sie po drzewach i psocic. Tupak tez sie wspina, a Bezimienny ma piekna zdrowe futerko i nic go nie boli...i przednia lapeczka juz nie jest zlamana....
papa kruche istotki....
Nie uadlo nam sie was uratowac, ale udalo nam sie Wam pomoc.... i wiem, ze wy o tym wiecie...
Zegnaj maluszku...
Zegnaj maly Bezimienny kotku....

[/img]