Błagam o pomoc. Godzinę temu przyplątał się do nas rudy kocur. Łasił się i dał wziąć na ręce. Widać, że pogryziony, ma kleszcze. Nie miałyśmy serca go zostawić na ulicy więc zabrałyśmy go do domu. W domu mamy już 5 kotów i zrobiła się awantura. Kot jest przestraszony i zły. Nie da się już nawet nam dotknąć, bo warczy i chce drapać. Pomimo, że jest w łazience, a inne koty pozamykane w pokoju. Nie wiem czy jest to dziki kot, czy komuś uciekł. Siedzi w łazience, teraz schował się w dziurę, ale wcześniej siedział obok mojej nogi, a nawet położył się na podłodze i poszedł spać. Od razu poszedł do kuwety. Widać, że jest to dorosły kocur, ale nie wykastrowany, dlatego ogłupiałam. Wygląda jakby komuś zginął, ale już od dłuższego czasu przebywał na ulicy. Bije się z kotami, jest podrapany i pogryziony.
Zupełnie nie wiem co robić. Zostać u nas nie może, ale nie mam serca go wyrzucić. Nienawidzi naszych kotów, walczy z nimi więc jest zamknięty w łazience, gdzie jest nieszczesliwy, dziczeje coraz bardziej. Jest gorzej z minuty na minutę, ale wyjśc z domu też nie chce...
Proszę pomóżcie, potrzebny jest domek tymczasowy od zaraz i oczywiście szukamy domu na stałe.
A może to jest dziki kot, który przyszedł do nas bo widział torby z zakupami? Akurat kupiłyśmy karmę dla naszych kotów. Ale czy dziki kot chodziłby do kuwety ze żwirkiem silikonowym?
Aha, kota znaleziono w Łodzi na osiedlu Mireckiego.