Wracając dziś z psem ze spaceru zajrzałam do mojej osiedlowej lecznicy wet. I usłyszałam taka historię:
Ponad miesiąc temu ktoś nas wyrzucił na trawnik pod blokiem. Chyba musiał to zrobić przez przypadek lub niechcący no bo przecież nie wyrzuca się takich maleńkich kotków, prawda? Bo my cały czas mieliśmy nadzieję, że on wróci....Ale zjawiła się taka jedna duża i nas ukradła z tego trawnik!! Bardzo krzyczeliśmy, że my mamy domek, swojego dużego i on nas tylko zabrał na spacerek i zaraz wróci. Ale duża stwierdziła, że każdy tak mówi. A później zostaje sam na noc na trawniku. No to co się mieliśmy z dużą kłócić – daliśmy się złapać i zabrać do lecznicy. Duża niestety nie mogła nas zabrać ze sobą ale obiecała, że ten w zielonym jest dobry i będzie się nami opiekował. No i zamieszkaliśmy w domku zwanym klatką. Na początku było fajnie bo siedzieliśmy razem i mieliśmy duuużo żwirku do zabawy. Ale ten co na niego mówią czarny się rozchorował na oczko i siedzi w domku obok. I ma na głowie takie cuś plastikowe, żeby sobie w oczku nie dłubał. Śmiesznie w tym wygląda ale cicho, bo się obrazi. Ja jestem zdrowy i wcale nie jestem czarny. Mam biały brzuszek i łapki, bury grzbiecik i burą czapeczkę.
W sumie nie jest nam tu źle ale jakoś ostatnio te nasze domki coś się chyba zmniejszyły... Nie ma za bardzo miejsca, żeby pobrykać, brata za kratka można tylko lunąć w głowę jak się przysunie. Duzi mówią, że rośniemy. No pewnie !!! Przecież mu będziemy duże i piękne koty. Tylko jak my się wtedy pomieścimy w tych naszych domkach. Ten w zielonym mówi, że większego nie ma….
Maluszki to dwaj bracia. Siedzą w klateczkach i są coraz bardziej smutne. Czarnuszek płacze na widok człowieka bo chce na rączki a burasek wygląda na zrezygnowanego. Jeszcze miesiąc, dwa i klatki będą dla nich za małe. Wtedy czeka je… No właśnie nie wiadomo co… Poza tym czarnuszek nie widzi na jedno oko. Jeszcze nie wiemy czy nie trzeba będzie go usuwać. No i chyba największy problem. Kocurki mają już około 3 miesięcy i już nie są małymi puszystymi kulkami. A z dnia na dzień robią się coraz większe.
Dlatego szukamy domków tymczasowych lub stałych. Chłopcy są w lecznicy na Katalońskiej (Dolny Mokotów). Tel: 424 66 10 lub na pw do mnie.
P.S. Zdjęcia będą w sobotę lub najpóźniej w poniedziałek