... tylko koci samobojca nie dogada sie z Zygmuntem ...
czuje sie w obowiazku cos napisac
Mex rzeczywiscie ma sie swietnie, piknie wyglada, bawi sie jak dziki (naprawde!, ze tak powiem, calosciowo sie angazuje w zabawe

). Z kolezanka kocia sytuacja sie chyba wyjasnila - milosci nie ma ale za to jest brutalna przyjazn

z psem szybko sie dogadal - pewnie dlatego, ze pies uznal, ze widzi podwojnie
Okulistka oczy pochwalila - duza poprawa, w zasadzie zuzyjemy opakowanie kropli i moze bedzie koniec zakrapiania. Pochwalila rowniez piekna siersc mexowa i zmiane nastawienia do weta - na zdecydowanie mniej bierna
Musielismy rowniez zbadac krew pod katem nerek - okulistka sie jakis skrzepow dopatrzyla na dnie oka - ale wyniki ok, wiec to pourazowe. Na pobieraniu krwi Mexowi sie spodobalo, bo pani pobieraczka pochlastala sie niechcacy żyletka
W tej chwili walczymy ze swierzbem - 2x dziennie czyszczone ma uszy i zakrapiane oridermylem. Mija wlasnie miesiac, konczy sie cierpliwosc wszystkim, wiec chyba czas na cos radykalniejszego, pomyslimy.
Mex zalatwia sie tylko do kuwety - ale w sobote po wecie zrobil nam -PIERWSZY od kiedy jest u nas - numer i nalal na koldre w sypialni

nie mam pojecia co mu odwalilo - posadzam go nawet o zemste za gmeranie w oczach
w ogole jak na kota Mex jest kapitalny, choc zupelnie inny niz nasza malizna. Rozpanoszyl sie do granic mozliwosci

I wyglada na szczesliwego - a my bedziemy szczesliwi jak koty zmienia pore gonitw z 4 rano na jakas chociaz 6-ta
