Juz znamy wyniki posiewu z nosa Ancymona. Bakterie, które rosły, okazały się bakteriami normalnie bytującymi w nosie. Dla pewności posiew został zbadany w innym laboratorium - wynik ten sam. Mamy tez wynik posiewu mykologicznego - jedynie jakieś niegroźne drożdżaki się tam znalazły. Wynik niby znakomity, ale to nijak nie tłumaczy tego, co się z tym kotem dzieje od tylu miesięcy

Kocio dokończy jeszcze antybiotyk,- kuracja conajmniej tydzień (codziennie dostaje zastrzyki), kurację na podniesienie odporności i jeśli nadal będą nawroty będziemy rozważać pobranie wydzieliny prosto z oskrzeli.
Wczoraj przyjeliśmy kociątko, które wpadło do (suchego na szczęście) szamba w czyims ogródku.
Maluszek, z glosem zachrypniętym od płaczu, ale cały.
Dziś maluszek znalazł dom - w zastępstwie Rozalki.
Rozalka choruje, nie chcieliśmy jej oddać chorej.
Powtórka z rozrywki, ale tym razem już nie tak łatwo tłumacyzć to tylko pasożytami. Objawy zaczęły się 10 dni po poprzednich, stawialiśmy na wyklucie nowej partii robali. Dostała znów Drontal. Bylo troszkę lepiej.
A potem znów gorzej. Brak apetytu, odruch wymiotny po powąchaniu jedzenia. Rozalka w ciągu kilku dni schudła bardzo, prawie nie je, wygląda źle. Po mechanicznym przepychaniu (czopek glicerynowy, parafina, siemię lniane) wydaje się byc lepiej, ale..
Dziś robiliśmy rtg brzuszka, nic złego nie wykazało. Mała broni się jak lew przed wszystkim - podanie jej dziś płynów pod skórę było mordęgą i dla nas i dla niej.
Na szczęscie mamy mądrego weta. Jesli po podanych lekach nie nastapi poprawa zrobimy rtg z kontrastem, a konkretnie - sprawdzimy okolice przełyku, czy nie ma tam jakiegoś uchylku (bo generalnie kicia jest "drożna" - tzn. w lepszych momentach robi normalne zdrowe kupy).
Dziś od rana jadła, mało, ale z apetytem, nie wymiotowała, tylko wieczorem kilka razy oblizywała nosek jak przed wymiotami. Wczoraj wcale. Przedwczoraj tylko 1 posiłek.