Dziękujemy Gosiu za życzenia
Nie wiem czy ci Duzi są jakąś pociechą, bo ciągle męczą, a to intron wstrzykują do pysia, a to oczy myją i zakrapiają, a to pastę dają - brrr.
Do tego ja dziś postanowiłam zrobić Nocce dobrze...
Wróciłam do domu z zakupami i oczywiście na klatkę wystrzelił mi Klemens. Mówię mu - dobra, chodź się przelecimy po piętrach. Przelecieliśmy się, wróciliśmy na nasze piętro, otworzyłam drzwi i widzę Noceńkę, jak siedzi blisko drzwi z miną wielce zainteresowaną.
Mówię jej - chodź maleńka, ty też se po schodach polatasz. Klemcio to kocha, zobaczysz jak fajnie powycierać podłogę na klatce.
Wzięłam ją na ręce, wyszłam na klatkę i zamknęłam drzwi od mieszkania.
Nocka najpierw się wydarła.
Potem zaczęła kwiczeć.
Potem rozorała mi ramię i kawałek pleców, bo wiadomo, że w okolicach szyi jest bezpiecznie.
A na koniec mnie obsikała.
Rzeczywiście jej dobrze zrobiłam
W domu zwiała pod łózko i powiedziała, że ona serdecznie dziękuje za takie wątpliwe rozrywki, które jej usiłuję zafundować, i że ona generalnie preferuje jakieś bardziej wyszukane zabawy, na przykład zrzucanie kwiatków z szafek albo strącanie długopisów ze stołu.
Dobrze, że chociaż krojenie kurczaka mi nieźle wychodzi, to przynajmniej mam jakieś plusy u Nocki.
Mysz też umiem rzucać, o.
I piłeczkę.
W sumie to bym ją chciała troszkę przekonać do wyjścia z domu na klatkę, żeby ją ciut ucywilizować i pokazać, że nie każde wyjście z domu oznacza weta. Bo przecież Noceńka wyjścia z domu zna tylko od tej strony...
Tyle ze mam obawy, że następnym razem zostanę nie tylko obsikana ale również radośnie obsrana
A potem po ilości prania będzie można poznać, że własnie cywilizowałam koteczka, hehe.