Bardzo wszystkim dziękuję za świeczuszki dla Soyki i słowa otuchy dla mnie. Nie mogę się cały czas otrząsnąć.
Do tej pory nie mogę uwierzyć, że Soyki już ze mną nie ma - tak strasznie mi jej brakuje

. Nie ma już przy mnie mojej kochanej kociej przyjaciółki

((((((((((. Może miała troszkę wredny (szczególnie dla innych kotów) charakterek, ale również potrafiła być wzruszająca, kochająca, wierna, wyrozumiała i cierpliwa.
Żegnaj, moja śliczna! Mam nadzieję, że Demonek i Neko się Tobą zaopiekują i będziecie tam na mnie czekali za TM.
Osoby szukające niezdrowych sensacji pragnę uświadomić, że choroba Soyki była podstępna i niewidoczna. Kiedy zaalarmował mnie gorszy wygląd Soyeczki, było już za późno

- wyniki nie dawały nadziei, chociaż walczyliśmy wszyscy do końca.