A cicho, bo mam mnóstwo roboty i mało czasu na pisanie

.
Foczuś już dwa razy przyszła do mnie na kanapę - rozsiadłam się, ona była niedaleko - na stoliku, chwilkę pomyślała, i przyszła obok
Posiedziłaa niedługo, dał wie pogłaskąc, poreuczała i uciekął znów na stolik - tam się położyła prawie brzuszkiem do góry i mruczała, mruczała, mruczała ....
Pieszczoch z niej wielki, tylko ciągle bardzo nieśmiała - to chyba już nie "dzikość' tylko charakter
Pewnie w dobrym domku byłaby bardziej pewna siebie
Bez Pusiuni - jędzuni