Wczorajszy dzień był pełen przygód,poganiałem Sylwi ,pare razy dostał po nosie ,rzuciłem mu się do gardła,ukradłem z łazienki gąbkę ale ona mi ją wydarła.

On mówi że mnie wszedzie pełno ,jak robił kanapki to mu masło wylizałem z bułki

Ale nie powiedziałem o najlepszym Ją to trzeba zaszczepić bo wczoraj dostała wścieklizny,przyszła jakaś taka do naszego domu z takim małym czymś co to mówi na mnie"oooooooo kota",srel poszedł z młodym do dużego pokoju ,telewizor ryczy , tajfun w płytach i wlepiona plastelina w wykładzinie ale najgorsze to było jak ona usłyszła łomot i zobaczyła nowy , nieużywany jeszcze drapak(kupiony dla mnie)połamany dostała wscieklizny srela wywaliła jego mamuśkę opieprzyła i tak skończyła się wizyta .Z tego wszystkiego posoliła mięso dwa razy i na obiad były ziemniaki z surówką ,dobre bo talerze wylizałem .Dziś rano obcieli mi pazurki a tak fajnie drapało się krzesełka ,dostałem wykład że krzesełka to nówki i Sylwuś drze tylko koszyk lub fotel i ja też mam na razie tam drzeć .On zapytał oną czy ja kiedyś śpię bo w nocy podgryzałem mu paluszki.