Jestem już paroletnią kotką. Wszyscy mówią, że jestem piękna, ale chyba jednak nie bardzo. Mój człowiek wyrzucił mnie z domu, tak naprawdę to nie wiem czemu
Inny Duży zabrał mnie i umieścił w kuchni przemiłej staruszki. Ale ja u niej nie mogę zostać, nie chcę być ciężarem. Dlatego szukam nowego domu, który da mi szansę pokazać, że potrafię kochać. Umiem nawet mruczeć wiecie
Dzisiaj jakaś wariatka błyskała mi po oczkach (oj jak ja tego nie lubię

), potem wpakowała mnie do jakiejś klatki i zawiozła do Pani w białym fartuchu. Mówiły coś o jakimś świerzbie, strasznie znęcały się nad uszkami, aż na nie nakrzyczałam (ale tylko nakrzyczałam bo jestem z natury bardzo miła i delikatna). Postanowiły też zabić moich kumpli z futra, może to i dobrze, bo już mnie nie swędzi

. Wpychały mi do pyszczka jakieś żółte paskudztwo (byłam sprytniejsza bo część wyplułam

). Podobno mam bardzo zniszczone ząbki, ale nie wiedzą czemu (choroba, wiek... ekhhhh ja nie jestem wcale stara, a ile mam lat to nie powiem bo przecież kobiet o wiek się nie pyta

)
Wyglądam tak:
Tu jej pokazałam jak nie lubię błyskania (ale nie poddała się, no mówię wam wariatka):
Tu sobie pospać chciałam:
I jeszcze mój pyszczek z bliska:
