Jest bardzo kochana. Bardzo. A przy tym, zachowała sporo kociej iezależności. Do tego, kiedy uzna że coś jej nie pasuje potrafi "ustawić się bokiem".
Ma dwa zwyczaje, które mnie całkowicie rozczulają.
1. Melduje się w kuchni za każdym razem kiedy się otworzy lodówkę. Siada na podłodze koło nóg i patrzy co się je. Nie miauczy, nie skacze po nogach, nie drapie. Siedzi i patrzy w górę wzrokiem od którego robi się głupio, że w planie posiłku nie uwzględniło się dodatjowego dania dla niej...
2. Kiedy tylko zauważy, że rozrabiany jest Wlatham Conv. Instant również melduje się w kuchni. Nie zabiera maluchom, chyba, że już przestają jeść... A i wtedy pomrukuje do nich przepraszająco, jakby chciała powiedzieć: no cicho, cihco, oddam w mleku...
Ale potrafi dać czadu jeszcze bardziej, kiedy widzi, że malec je ze strzykawki. Wtedy siada cała gotowa do posiłku i jeśli ma dostatecznie wielką chęć na smakołyk to wystawia jęzorek i zaczyna nim mlaskać, jakby piła ze strzykawki...
No i jak jej nie kochać?