Mam chyba z 8 tygodni. Mieszkałam sobie w takim niefajnym miejscu, mówili na to bazar, gdzie się zresztą urodziłam, ale przyszły takie duże i mnie stamtąd zabrały. Najpierw byłam u jednej Dużej, ale ona jest strasznie zajęta, więc mnie zabrali do innej Dużej.
Prychałam, uciekałam, chowałam się w kąt. Nie chciałam żeby mnie krzywdzili, i bałam się, bo ludzie przecież są źli dla kotków.... A ja jestem jeszcze takie kocie dziecko, jak mówi duża, czasem szukam mamusi, ssąc Dużej rąbek bluzki co ją śmieszy, podobno łaskocze....
Po niecałym tygodniu już nie prycham na Dużą. No, na obcych trochę jeszcze tak, ale szybko zaczynam im mruczeć na rękach... jednak Duzi potrafią być chyba fajni, co ?
Lubię się bawić. Będe wesołą koteczką, rozmruczaną i towarzyską. Teraz mieszkam w łazience na zmianę z sypialnią, i bardzo płaczę jak słyszę, że Duza jest w innym pokoju.
I nie lubią mnie te koty co tu są. Jeden jest fajny, próbowałam się do niego przytulać, ale trochę się mnie boi. Drugi strasznie buczy i prycha, a kotka to jakaś taka autystyczna. Nie rozumiem ich, ja przecież jestem taka towarzyska i fajna!
No i najważniejsze- nie mogę tu niestety zostać na stałe. Szukam więc domu, takiego na zawsze i najlepszego. Z zabezpieczonymi oknami/balkonem, ze świadomością co dla kota dobre, no i przede wszystkim z ogromem miłości.... może być z innymi kotami, o ile nie są takie dziwolągi jak te tutaj

Aha, zapomniałam. Jestem zdrowa, a pojutrze drugi raz będę odrobaczona - zresztą moja Duża mówi że w kooopie nie ma robali

A tak wygladam :
Jak się bawię ....

Jak się budzę .....

Jak pokazuję swoje piękne artystyczne umaszczenie ...

I jak tęsknie wyglądam domku
