Bez mamy, tragicznie zapchlone. Jeden malec z tajemniczym urazem przednich lapek i mocnym kocim karatem, pozostala dwojka ok. Mialy wtedy z 4-5 tygodni. Byly malutki puchatymi kuleczkami.
Czekala je smierc na dzialkach...
Niestety u nas brakuje juz miejsc i musze trzymac maluszki w klatce po kroliku... a klatka juz robi sie ciasna. Serce mi peka jak widze te slodycze spogladajace zza pretow

Biegam do nich ile moge i wypuszczam je by chwilke pobiegaly... ale co to dla nich... 90% czasu siedza jak krety w ciemnje piwnicy. Nic innego nie moge im zaoferowac.
Maluszki to prawdziwe radosne, ciganace do ludzi jak muchy do miodu. Czy ktos moglby odmienic ich los?
One blagaja o domy!
W tej chwili maja jakies 7-8 tygodni.
Tak wygladaly 1 dnia:



Tak wygladaja TERAZ
Gucio


Tomcio


Malwinka



RAZEM


