pare stron temu wspominalam, ze moze uda mi sie na jakis czas przygarnac tego dzikiego czarnuszka z klatki w bolilapce. mialam problemy z akceptacja tz-ta, ale jakos udalo mi sie go 'ublagac'. rozmawialam o tym prywatnie z jopop, ale wyjechala z tego co widze (a zgode tz-ta mam dopiero teraz). moglabym jakos jutro albo pojutrze wziac kotka na troche, o ile jest zdrowy wciaz.
niestety, na dlugo nie moge. tz kategorycznie tego sobie nie zyczy. predzej by mnie z ta cala kociarnia wywalil z domu ;] ale na pare tygodni tak, moze nawet dluzej sie uda, jednak nie gwarantuje. w kazdym razie, dla kotka to troche i tak jest lepsze, niz paromiesieczne siedzenie w klatce. wiec jakby co, moge go przechowac, sprobowac oswoic. moze dzieki temu latwiej go bedzie pozniej wyadoptowac. moze przez ten czas znajdzie sie dla niego jakis domek. jednak ostrzegam, ze pewnie po paru tygodniach, jesli nie znajdzie sie dla niego lepsze miejsce, to bede go musiala oddac do lecznicy

nad czym ubolewam, ale nic wiecej nie jestem w stanie zaoferowac. nie mieszkam sama...
pozdrawiam i prosze o kontakt osobe ktora moze sie ze mna jakos ew. umowic. oczywiscie, o ile jeszcze jest taka potrzeba, bo moze czarnuszek ma juz znalezione lepsze miejsce (co by mnie bardzo ucieszylo, bo strasznie mi go bylo zal)
