kotkę pewnie odebrała tajdzi, o ile wiem Ann ją prosiła bo sama nie mogła
i trochę ręce mi opadły
panie same mówiły, że kotka nie jest z bazaru tylko z sąsiedniego podwórka i teraz jej szukają na bazarze?
Mówiły, że ona tylko czasmai przychodzi jeść a że się złapała, no to pojechała na sterylkę. Pewnie wróciłą na stare śmieci, przecież panie nie są w stanie na każde podwórko i do każdej piwnicy zajrzeć
A kociaki z Wileńskiej to od pani Wiesi. To chyba nie te "na Targowej". Na Targowej, czyki koło Śpiących to kociaki z wątku Atki. Ale pani Wiesia mówiła o kolejnych kociakach na Wileńskiej właśnie. Nie byłyśmy tam nawet.
Nie dajemy radę zabrać tych kociąt o których wiemy, więc nie dam się wciągnąć w "pomoc" 30stce kotów (około tyle tam może mieszkać + dochodzić). No sorry.
Jak pani Wiesia ma pomysł co zrobić z kociakami z Targowej to możemy je łapać. Może sama tą czwórkę weźmie? To wtedy będzie można i matkę złapać. Może pozwoli złapać ciężarną i być może karmiącą kotkę ryzykując że gdzieś zostawia kocięta? Bo ja już nie mam ani jak ani gdzie. I nikt jej nie obiecywał na 100% pomocy, było powiedziane, że może się uda pomóc. Ale z braku miejsc się nie uda.
A tej pani jedynym pomysłem na kociaki jest Azyl w Konstancinie co wg mnie jest pomysłam (sorry za słownictwo) idiotycznym. Dzikie koty zostana tam do końca życia, bo pani Irena też jest tylko jedna. To jest wg mnie zwalanie problemu na innych i tłumaczyłayśmy to na bazarze, tłumaczyłyśmy, że Azyl to nie jest dobry pomysł. Tak to piszę jakby przypadkiem znów ktoś o tym wspomniał.
Sorry, ale ja mam chwilowo dość, znów dziś ktoś mi chciał koty wcisnąć i zwalić na mnie pomoc jakiejś pani. Jeszcze mną telepie
