Dramat na Kole. Zapraszam do nowego wątku.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lip 16, 2006 13:34 Koci Katar!

To wygląda na koci katar!!! Ja też mam już 3 kota, z miotu Kici-Kici... Zakraplałam mu to samo co te panie tamtym... to sie powinno robic minimum 6-8 razy dziennie jednak ten antybiotyk jest słaby.... w przeciwnym razie oczka wypłyną i będą niewidome. najlepszymi kroplami (antybiotyki) będą: Atropina (przez pierwsze 3 dni), następnie Braunol, Floxal i nawilżający. Trzeba to podawać 2 razy dziennie. W odstepach czasowych minimum 5 minut. Ja zapuszczam tymi kroplami rano i wieczorem. Jest już za późno żeby mój widział na prawe oko :( Może operacja coś da. Te kroplelki trzeba wykupic na recepte. Masz może kogoś znajomego farmaceute, który da Ci je bez niej. Lub wybierz sie z całą gromadką na ul.Zdrojowa 12, tam pracuje specjalista weto-okulista Jacek Garncarz lub podam ci strone www.garncarz.com.pl , Który jako jedyny zna się na chirurgi oczu. Mój też tam był i właśnie zostały przypisane mu leki.

Kociareczka

 
Posty: 3133
Od: Pon mar 13, 2006 12:44
Lokalizacja: Warszawa - Praga Północ

Post » Nie lip 16, 2006 13:38

Kociareczko, wszystkie oczka już wyleczone, a dr Garncarza świetnie znamy, znamy również zestaw kropli do oczu :)

Teraz kociaki już są w domach - tymczasowych albo stałych. A my koncentrujemy się na kastracjach kotek wolnożyjących, żeby nie było więcej chorych maluchów. No i szukamy domów.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Nie lip 16, 2006 13:58

To dobrze że wszystkie oczka są zdrowe. Co do kastracji musisz napisać e-maila do mojego taty, bo pracuje w urzędzie miasta stołecznego dla dzielnicy białołęka i tam w wydziale ochrony środowiska załatwił kastracje Kici- Kici. napisz do kczajkow@wp.pl i tata załatwi żeby wszystkie kotki zostały wysterylizowane za darmo, powiedz że sie o tym dowiedziałaś od Kasi i tata juz będzie wiedzieć o co chodzi.

Pozdrawiam!
K. Czajkowska :)

Kociareczka

 
Posty: 3133
Od: Pon mar 13, 2006 12:44
Lokalizacja: Warszawa - Praga Północ

Post » Nie lip 16, 2006 14:26

Kociareczka pisze:To dobrze że wszystkie oczka są zdrowe. Co do kastracji musisz napisać e-maila do mojego taty, bo pracuje w urzędzie miasta stołecznego dla dzielnicy białołęka i tam w wydziale ochrony środowiska załatwił kastracje Kici- Kici. napisz do kczajkow@wp.pl i tata załatwi żeby wszystkie kotki zostały wysterylizowane za darmo, powiedz że sie o tym dowiedziałaś od Kasi i tata juz będzie wiedzieć o co chodzi.

Pozdrawiam!
K. Czajkowska :)


Dziękuję za informację :)

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Nie lip 16, 2006 14:29

znaczy sie mamy wtyki w gminie :lol: :roll:

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Nie lip 16, 2006 14:29

Beata pisze:znaczy sie mamy wtyki w gminie :lol: :roll:
Dlatego zacytowałam :wink: Beata - do dzieła!

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Nie lip 16, 2006 15:24

Beata pisze:znaczy sie mamy wtyki w gminie :lol: :roll:

hehe... :lol:
♪♫♬ ♪

*anika*

 
Posty: 13244
Od: Pon mar 28, 2005 20:15
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lip 16, 2006 16:37

No to trzymam kciuki żeby się wszystko udało. :ok: :ok: :ok:
Obrazek]Obrazek

Modjeska

 
Posty: 5853
Od: Pt mar 31, 2006 20:52
Lokalizacja: Zalesie Górne

Post » Wto lip 18, 2006 15:10

Trochę przybita jestem...

Wczoraj wydzwaniały do mnie karmicielki, że małe kociaki wlazły pod maskę samochodu i nie mogą wyjść, miauczą. Nikt nie chce im pomóc. Ściągnęłam do nich Straż Miejską (Straż dla Zwierząt odmówiła interwencji mówiąc, że nie mają uprawnień i ludzi). Straż przyjechała, ściągnięto właścicieli samochodów, ale kociaków nie znaleziono.

Nie wiem czy tam były te kocięta czy nie. Nie wiem, czy dobrze przeszukano samochody. Faktem jest, że zniknęła trójka dwumiesięcznych czarnuszków, których nie złapałam, bo nie miałam ich gdzie umieścić. Wydawały się względnie bezpieczne w tamtym miejscu. Niestety, rzeczywistość skrzeczy.

Ich matka chodzi i szuka kociaków, nawołuje... :cry:



Jadąc do domu dostałam telefon od innej karmicielki, że od rana jakiś maluch strasznie płacze i biega na innym podwórku, ale nie daje się złapać - chowa się pod balkonem galeriowca. Do domu wróciłam bardzo późno, ale jeszcze przeszłam się po podwórkach - osłuchałam samochody (cisza) i poszłam do płaczącego kociaka.

Z daleka było go słychać. Rozpaczał bardzo, biegał w tę i we wtę przy balkonie, podchodził prawie na wyciągnięcie ręki do mnie, ale w końcu zawsze tchórzył i wiał. Od ludzi tam mieszkających dostał mleko w misce - pił. W żaden sposób nie dał się złapać (nie miałam przy sobie żadnego sprzętu). Gdybym go złapała - co z nim zrobić? :roll:

Była już prawie 22.00. Wróciłam do domu, pogadałam z TŻem, namoczyłam suche i poszliśmy do kociaka. Ale Wrzaskunek przez ten czas gdzieś się ulotnił. Dziś rano TŻ zajrzał pod balkon - nie było kociaka, jedzenie prawie nie ruszone.

Fatalnie się czuję.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto lip 18, 2006 15:25

Jana wiem jak się czujesz
możemy robic tylko tyle ile jesteśmy w stanie
nie damy z siebie więcej niż możemy
nie możesz się obwiniać, choć wiem jak to jest przykro :(
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Wto lip 18, 2006 15:25

Jana, robisz, co możesz, przecież pewnych rzeczy nie przeskoczysz (na przykład genialnej pracy Straży dla Zwierząt, niech ich kaczka kopnie :twisted: ). Nie zawiodłaś, wychodzi na to, że Ty jedyna robisz cokolwiek na tym terenie.
Moja pierwsza kocia miłość
za TM
Obrazek Obrazek
Nie tworzysz świata, jest on zastany. Można tylko ruszyć tyłek i coś zmieniać. (Anda)

kota7

Avatar użytkownika
 
Posty: 12351
Od: Czw sty 27, 2005 20:19

Post » Wto lip 18, 2006 15:28

Jana, spokojnie, to nie Ty zawiodłaś, to zawiodły te osoby, które przez te wszystkie lata nie zrobiły NIC, żeby ograniczyć populację tych kotów, które pozwalały by te koty się rozmnażały, a potem ginęły. To nie jest Twoja wina - nie ma możliwości znalezienia wszystkim kociakom w tym samym czasie domków - choćby tymczasowych. Można mieć tylko nadzieję, że dopóki domek tymczasowy jest zajęty, to nic się nie stanie, ale rzeczywistość rzadko spełnia nasze prośby. A karmicielka (wiesz która) jak taka mądra, to niech sama weźmie kociaki na tymczasowy, a nie Tobie głowę truje, jak Ty masz kociaki do wyadoptowania na głowie w domu. Co niby masz z tymi kolejnymi zrobić? Gdzie je wrzucisz?
I mówię - to przez ludzi, którzy dopuścili to rozmnażania się tych kotów przez te wszystkie lata, gdy sterylki zaczęły być rzeczą powszechną, dzieją się takie rzeczy. To oni zawiedli, nie Ty.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lip 18, 2006 16:51

Szukalam slow Jana dla Ciebie, ukladalam je w glowie, przekladalam, sortowalam, tasowalam.
Nic nie ulozylam lepszego niz to co Galla napisala.
Obrazek

Ska

 
Posty: 6073
Od: Sob lut 28, 2004 20:40
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów Górny

Post » Wto lip 18, 2006 17:21

Ja to wszystko w sumie wiem.

Ja się długo zastanawiałam, czy o tym w ogóle napisać. Od wczoraj się zastanawiałam.

I tak mam poczucie winy, chociaż i tysiąc usprawiedliwień. Może coś przegapiłam. Może można by więcej. Na pewno.


A może chociaż Wrzaskunek jeszcze się pojawi dziś (może go złapiemy, zamkniemy w łazience, może nie będzie miał p., której tak bardzo się boję, może się uda).

Wracając z pracy przeszłam się przez podwórka. Pod balkonem cisza, przy samochodach siedzi samotna kocia mama...

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto lip 18, 2006 17:50

Jana, dzieki Tobie te kociaki maja szanse i robisz cuda, nie wymagaj od siebie rzeczy niemozliwych. Badz dzielna, zreszta jestes. Usciski

eurydyka

 
Posty: 4809
Od: Śro paź 13, 2004 15:05
Lokalizacja: warszawa/szwajcaria

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, lucjan123 i 57 gości