Dostał na imię Rozumek, ja już swój straciłam zupełnie, więc lepszy taki niż żaden

Koleżanka doniosła mi o kotce i kociętach zamieszkujących jedną z piwnic. Dzisiaj miałyśmy dokonać tylko spaceru rozpoznawczego.
Siedział przy piwnicznym okienku wtulony w burą mamę, kiedy się zbliżyłam uciekła do piwnicy a mały odwrócił głowę i zobaczyłam te zaropiałe opuchnięte oczy. Nie było na co czekać. Mały wskoczył za mamą ale wsadziłam rękę przez okienko i o dziwo

Zawinięty w sweter nie miał szans, musiał jechać ze mną do domu.
Siedzi w klatce i cały się telepie, odrobinkę polizał kurczaka, ale taką maleńką odrobinkę. Oczka juz zakropione gentamecyną.
Jutro przegląd u weta, Rozumek zabrał ze sobą z piwnicy straszne ilosci niemile widzianych u mnie towarzyszy.
Podobno kotka ma 4 kociąt, kocięta trzeba natychmiast zabrać, są pewnie w podobnym stanie jak Rozumek czyli w opłakanym. Koleżanka jutro idzie rozmówić się z karmicielem i klatka-łapka pójdzie w ruch.
Proszę czy ktoś mógłby poratować nas domkiem tymczasowym, ja już nie wyrabiam, a kocięta nie mogą tam zostać.
