Ja sobie postanowiłam nie wchodzić na Kociarnię, to jedno z postanowień, którego nie mogę złamać...bo ja strasznie miętka jestem, a w obecnej sytuacji niestabilności finansowej mojej rodziny, branie kota, nawet na tymczasowo, jest porażką mojego zdrowego rozsądku
Ja nie rozumiem, jak można oddawać jakiegokolwiek kota, a syjam, one mają charakterek i może właśnie to ludziom przeszkadza...one potrafią o siebie zadbać - oczywiście w tym dobrym tego słowa znaczeniu, nie zapomnisz, że go nie nakarmiłaś, nie zapomnisz go pomyziać, nie zapomnisz położyć się do łóżka o odpowiedniej porze

Wczoraj Otis położył się na przejściu pomiędzy jednym pokojem a korytarzem i tak leżał w całej swojej rozciągłości - nie można było przejść i nie pomyziać...wstał dopiero po solidnej porcji wyczochrania
A jeśli chodzi o taką obserwację rodziny, to przoduje w tym Sonia...drapaczek usawiliśmy pomiędzy fotelami w naszej sypialni, gdzie skupia się życie rodziny wieczorami z racji umiejscowienia jedynego telewizora w domu, i to był strzał w dziesiątkę, Otis zawsze na kolanach - drzemie, a Sonia pakuje się na najwyższą półeczkę, jest na wyciągnięcie ręki - w razie, gdyby ktoś chciał popieścić, a jednocześnie zachowuje dystans do rzeczywiśtości, układa się wtedy na łapkach, opiera brodę i się przygląda, czasami zasypiając w postaci kłębuszka...uwielbiam patrzeć, jak kot zachowując swoją niezależność jednocześnie jest z nami...
Otis był wczoraj znów na małym spacerku, TŻ podlewał róże, a my sobie spacerowaliśmy...oczywiście na sygnale i z zacięciami...ale było wcale nieźle

Otis nie jest typowym syjamem jeśli chodzi o skoki i wspinaczki, mam wrażenie, że jest starszy niż nam się zdaje...on nie lubi się bawić, nie lubi skakać, jedyne czym można go rozkręcic to sznureczek, albo na przykład taka stara zabawa - guzik na sznurku...no i jeszcze wszelka latająca szwołeć...dziś o piątej rano w pogoni za czymś skrzydlatym pozrzucał z szafki nocnej TŻ-ta różne wartościowe rzeczy...oj...tym razem kociambr przesadził
