Udaly się nam wakacje z Mickiem, nie mielismy z nim zadnych problemow. Zdjec mu tyle napstrykalismy, ze bysmy chyba musieli caly dzien je zalaczac, żeby pokazac wszystkie. Jak widac chlopak bardzo lubi pozowac do fotek. A co do charakteru, to raczej mu się nie zmienia od kiedy jest z nami, tzn. w dzien go malo co widac, glownie wyleguje się na parapecie albo chodzi po domu i „narzeka” (wydaje dziwne dzwieki, którym daleko do miauczenia, bo nadal nie lubi miauczec, chyba, ze miche widzi). Dopiero w nocy kot ozywa, zaczyna swoje łowy (nie wiadomo na co

, biega po szafach, czasami cos zwali lub wyleje, ogolnie zbój, ale pocieszny, bo jak cos zbroi, to od razu przeprasza, łasi się, wchodzi pod nogi i w „nagrode” trzeba go smyrac po cialku lub „jezdzic” nim po podlodze, tzn. on się sklada w klebek, a my krecimy nim wokoło (uwielbia to).