Już w domu

Guzik zniósł wszystko bardzo dzielnie. Wetka powiedziała, ze pierwszy raz ciachała takie małe jajeczka, ale rzeczywiście wydzielina zaczęła juz być jak u dorosłego kota.
Pętelka jak została sama w domu, to swojej myszce ogon urwała, a potem cały czas ze mną spała. A teraz Guzik dostał papu (bo tym był chyba najbardziej przejęty, że jeść nie dostał), Gsiedzi w transporterku - żeby mu Pętelka nie zrobiła kuku i żeby doszedł zupełnie do siebie, a Pętelka chodzi wokół transportera i grucha
Powikłań chyba żadnych nie będzie, co? To już chyba koniec stresu... Mam nadzieję
Dziękujemy za kciuki
