U nas było tak, że jak Franek coś spsocił (czytaj np. zrobił kupę pod stołem w kuchni ) i TŻ na niego wrzasnął to Franek potrafił umartwiać się na takie sposóby, ze po 5 minutach TŻ leciał z przeprosinami Jedyny sposób na Franka jest taki, jaki Ty zastosowałaś - po prostu pokochać go takim jakim jest.
Franiu jest jedyny i wyjatkowy Kotki takie sa ze nie mozna sie na nie gniewac, ja tez jak krzykne na ktoregos z moich to od razu mnie serce sciska i ide przepraszac Taki juz nasz los
Tajguś i Pusiaczek za TM.... już nie wierzę w cuda....
Ja nawet psa nie potrafię skarcić takiego po przejściach. Jeszcze trochę a któryś mnie nadgryzie....
Te które chowałam od szczeniaka - wiedziały gdzie granica. Te które przyszły już z bagażem przeżyć - poprostu są. Nie marnuję czasu jaki im został na zadne tresury i dlatego Zoreczka wchodzi mi na głowę już 13 lat a Rexik załapał po kilku miesiacach ze wszystko mu wolno i jeszcze mamunia pocałuje....
Początkowo Tymek miał trzonek 1 szczotki do gryzienia i drapania a ja w tym czasie wyczesywałam go drugą bo on najbardziej puchaty. Mus jest mus, tylko z obcinanie pazurów wymiekam. Mogą broić, niszczyć nieumyślnie, ale jeśli chodzi o leki i czesanie mają słuchać. Nauczyły się... Ile Ty masz w sumie zwierzaczków?
Ale jaki kochany i jaki cfaniak...
Jak pędzi prać Filka i uda mi się go złapać w biegu to momentalnie robi się jak pusty worek... poprostu zwisa mi z ręki...
I jak to skarcic? Nie da sie. Takie bezwolne nieszczęśliwe kociątko...
Można tylko mocno przytulić i wycałować...