Klub Trudnego Dokocenia - Reaktywacja

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Sob lip 08, 2006 15:16

Alinko, któremu chcesz szukać domu? Mogę jakoś pomóc?

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Sob lip 08, 2006 15:23

Ciapek tak zlał Aylin. :cry:
Po prostu nie wiem co robić.
Nataniel lat 12:)

Alina1971

 
Posty: 12757
Od: Sob maja 21, 2005 17:33
Lokalizacja: Jastrzębie Zdrój/Śląsk

Post » Sob lip 08, 2006 15:30

Ja wiem, o którą parę chodzi, tylko czy podjęłaś już decyzję, dla którego szukasz domku, dla Ciapka czy dla Aylin? Popieram zdanie z innego wątku, że w twojej sytuacji nie możesz pozwalać sobie na takie sceny, prawdę mówiąc wydaje mi się, że Aylin byłaby szczęśliwsza będąc jedynaczką, na to wygląda, co nie?

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Sob lip 08, 2006 15:36

Aylin to ukochany kot mojego męża, ona dobrze się czuje z pozostałą dwójką, biega sobie z nimi wieczorem, leżą pół nocy na balkonie.
Terror wprowadza Ciapek. Bije się z każdą z nich, tylko, że Neska się broni, wprawdzie i oni robią małe demolki ale ona nie da się skrzywdzić. Kobra jest obojętna, zaatakowana też się broni ale nie okazuje strachu.
A Aylin to zupełna tragedia. Trzymam ją w szafie cały dzien.
Ona nie boi się kotów, boi się jego bo ją atakuje, ona boi się ludzi, akceptuje tylko nas. Każde pukanie do drzwi to panika i ucieczka.
Ciapek już nie sika, myślałam o nim o domu gdzie może będzie mniej kotów albo takie które nie dadzą się zdominować.
Przeraża mnie co będzie dalej jak zabiore kotom jeden pokój na pokoi dziecięcy.
Tak bardzo kocham tego kocura, jest ogromnie miziasty, przytula się, normalnie serce mnie boli.
O nim myślałam mówiąc, że chyba powinien mieć nowy domek.
Nataniel lat 12:)

Alina1971

 
Posty: 12757
Od: Sob maja 21, 2005 17:33
Lokalizacja: Jastrzębie Zdrój/Śląsk

Post » Sob lip 08, 2006 22:06

Proszę o poradę. Tymek jest 6-letnim rezydentem, niewiele widzi. Maybe 3-letni doszedł w lutym, bardzo nieufny, lękliwy. Zrobił się miziasty, ale tłukli się, choć bez pazurów. Od tygodnia jest u nas 8-miesięczny Iwo. Maybe nie atakuje tylko ostrzegawczo miauka, pozwala małemu leżeć w pobliżu, choć ma niezadowoloną minę. Nie daje mi się głaskać, robi sie wklęsły. Za to przestali się bić z Tymkiem, który fuka na małego tylko wtedy, gdy zbyt raptownie pojawi się w jego ograniczonym polu widzenia. IzaA od Soini i Otisa poradziła, bym jeszcze poczekała z kroplami Bacha. Jak pomóc Maybachowi? I jeszcze jedno. Iwo nie lubi brania na rękę, leżenia na kolanach ani noszenia. Do głaskania, które uwielbia, układa się na tapczanie lub na dywaniku.
Obrazek
ObrazekObrazek

TyMa

 
Posty: 4870
Od: Wto maja 02, 2006 7:58
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob lip 08, 2006 22:57

AYlin, rozumiem, co czujesz, ja też miałam straszne problemy z Otisem - namolnym myziakiem, który zterroryzował Sonię...załóż na Kociarni wątek o Ciapku, może znajdzie nowy doemk, w którym będzie szczęśliwszy...sytuacja jest rzeczywiście kiepska :(

Tyma - poradziłam Ci czas, myśląc, że problem leży tylko w kontakatach od tygodnia, teraz, jak napisałaś o całej sytuacji wygląda to trochę inaczej, Maybach jest " w stresie" od dośc dawna - z tego wynika, może rzeczywiście krople by pomogły, myślę, ze napisz do p. Wandy, a ona najlepiej Ci doradzi, ufam jej rozwadze i doświadczeniu 8)

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Wto lip 18, 2006 10:16

A my wróciłysmy z Mazur :). Jak Tanita albo ja znajdziemy sekundę wieczorem, to napiszemy toszkę. Na razie tylko nadmienię, że zmiana otoczenia i hurtowa ilość nowych wrażeń trochę poprawiły relacje kocie - Nicia była zrelaksowana, a bójki na dwa tygodnmie zauważyłyśmy tylko dwie (ile było niezauważonych? trudno orzec). Na razie przyzwyczajają się z powrotem do domu. Czeka nas niedługo kolejna konsultacja mailowa z pania beh., bo Mruf pewnie trzeba będzie podnieść dawkę leków, ale pewne zachowania Mruf na Mazurach (opisze dokładniej, ale chodzi o lekliwość tej agresorki) - podobne do początków Otisa - sugerują nam powoli, ż emoże jednak Bach... Zobaczymy. Szczegóły ASAP.

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Wto lip 18, 2006 10:24

W takim razie czekam z niecierpliwością na szczegóły...stęskniłam się za Wami 8) Wszyscy wyjeżdżają, a ja tu tylko czekam na powroty :(

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Śro lip 19, 2006 20:19

witam po wakacjach !

Właśnie wróciliśmy z wakacji na wsi. Niestety Mania i Gizmo w dalszym ciągu się niezaprzyjaźnili, chociaż widzę że idzie ku lepszemu. Mija trzeci tydzień zażywania kropli Bacha i chociaż Gizmo nadal gania Manię to w ostatniej chwili hamuje z "piskiem opon" przed jej uciekającą pupą i nie dziurkuje jej. Malina natomiast ewidentnie zaczęła polować na Gizmo ale tylko z góry - skrada się, kręci zadkiem i skacze żeby pacnąć go w bańkę a wtedy Gizmo się chowa.
Może to są jakieś pierwsze brutalne zabawy ?

Obrazek
Obrazek

sfinks

 
Posty: 1385
Od: Pon kwi 10, 2006 20:12
Lokalizacja: warszawa

Post » Śro lip 19, 2006 20:46

Sfinks, bardzo się cieszę, że wyjazd się udał. Zdjęcia bardzo fajne, futra wyglądają na zaciekawione nowym otoczeniem a Mania to już wogóle prezentuje się jak mały drapieżca 8) :lol:
Wydaje mi się, że próby zaczepiania Gizma przez Manię mogą świadczyć o tym, że kotka coraz mniej się go boi i chyba ma ochotę na jakąś interakcje :)
Trzymam kciuki i oby tak dalej
A swoimi zdjęciami zmobilizowałaś mnie do obrobienia naszych zdjęć z Mazur i chyba już rychło się z Wami nimi podziele 8)
Obrazek
Nie ma Sopelka :(

tanita

 
Posty: 2891
Od: Śro lip 27, 2005 22:17
Lokalizacja: Warszawa-Bródno, forpoczta Mafii Tarchomińskiej

Post » Śro lip 19, 2006 21:00

tak, tak Malinka to drapieżnik z tym że w domku, najadła się tyle ciem i innych robaczków że napewno nie chodziła głodna. Do zdjęcia została wyniesiona i zaraz wróciła do domku bo stwierdziła że trawa nie nadaje się do chodzenia - z obrzydzeniem strząchała każdą łapkę.
Gizmo natomiast był zbuntowany - uważał że albo wyjdzie sam albo wogóle. Wieczorem się ożywiał. Moja córka stwierdziła że - Gizmo jest jak laterenka na słońce, cały dzień się ładuje a wieczorem rozpala. Miała rację, o zmierzchu wstępował w niego demon i za wszelką cenę chciał wyjść na dwór.

sfinks

 
Posty: 1385
Od: Pon kwi 10, 2006 20:12
Lokalizacja: warszawa

Post » Śro lip 19, 2006 21:24

Piękne zdjęcia i relacja...na moje oko, to najważniejsze, że Malinka zaczęła go zaczepiać, to znak, że krople odnoszą skutek, przestała się bać i szuka zaczepki, a hamowanie Gizmo? - to też forma zabawy...znakiem, że już wszystko w porządku będzie moment, kiedy Malinka zacznie gonić Gizmo w odwecie za jego gonitwy...ja widząc pierwszy raz Sonię w takiej akcji o mało nie padłam ze szczęścia :P

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Śro lip 19, 2006 21:33

po przyjeździe do domu Malinka zaczęła częściej wychodzić z sypialni, niby tylko do pokoju mojej córki i na balkon ale to zawsze coś.
Te jej zaczepki to są tylko z łóżka w sypialni. I jak go wczoraj klapnęła to też przy tym krzyczała jakby sama dostała.
Cieszę się że nareszcie widzę jakieś światełko w tunelu, ale ciiiiii nie chcę zapeszyć.

sfinks

 
Posty: 1385
Od: Pon kwi 10, 2006 20:12
Lokalizacja: warszawa

Post » Śro lip 19, 2006 21:36

W takim razie cichutko trzymam kciuki :wink:

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Czw lip 20, 2006 13:40

No to teraz kolej na nas.
Długo się nie odzywałyśmy, ale tak to jest po powrocie z wakacji, rzeczywistość rzuca się na ciebie ze zdwojoną siłą :? :wink:
Wyjazd był bardzo udany, a my zaszokowane tym jak szybo nasze futra przyzwyczaiły się do nowych warunków no i psa :D
Na początku były może trochę zaszokowane, ale już po kilku dniach chętnie chodziły na smyczkach po ogrodzie, wspinały się na drzewa a nawet chciały zaliczyć kąpiel w stawie.
Radości było wiele, kiedy obserwowałyśmy ich poczynania. Początki polowań na motylki, żabki i ćmy. Odnajdywanie nowych zapachów, tarzanie się w piasku i wylegiwanie w słońcu. Naprawdę, aż żal było je zabierać do Warszawy.
Ich relacje były na Mazurach raczej dobre, spały wspólnie, nie było żadnych lapoczynów, kilka razy Mruv atakowała Nicię, ale to były zaproszenia do zabawy a nie agresja.
Niestety po powrocie do Warszawy, Mrufka nadal jest naładowana i bardzo często zaczepia Nicie, która krzyczy i ucieka. To nas bardzo smuci i martwi.
Chcemy napisać do naszej pani behawiorystki i jesteśmy naprawdę coraz bliżej użycia kropli, bo to chyba już ostatnia deska ratunku.
No, ale zobaczymy..
A na marginesie już tak OT opiszę historię która mrozi krew w żyłach. Dziś rano do sypialni przez uchylone okno wpadła nam jaskółka, dla wyjaśnienia dodam, że mieszkamy w normalnym bloku na 6 piętrze. Mrufka natychmiast wyskoczyła jak strzała i porwała jaskółkę w zęby od razu ją zagryzając, także nie było już co ratować...
Potem zwiała z nią na balkon i zaczeła ją konsumować, Nicia w tym czasie wydawała z siebie żałosne zawodzenie, że ona nie ma ptaszka..
Musiałam wkroczyć na balkon i zabrać tą biedną jaskółkę.
Miły początek dnia
Na razie na pocieszenie kilka zdjęć z Mazur:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na razie tyle, mamy ich więcej, ale nie chcę Was zamęczać :)

EDIT: Sfinks już na marginesie dodam, że nasza weterynarz powiedziała mi wczoraj, że po takich połowach (ćmy, muchy i inne takie) lepiej jest kocinki odrobaczyć, bo taka dieta nie jest obojętna dla organizmu domowych kotów :roll:
Obrazek
Nie ma Sopelka :(

tanita

 
Posty: 2891
Od: Śro lip 27, 2005 22:17
Lokalizacja: Warszawa-Bródno, forpoczta Mafii Tarchomińskiej

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Crinklerhal i 28 gości