O kocie, który próbował latać...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lip 04, 2006 15:10

Fri pisze:a ja się boję, też miałam przejścia z wetem, mało mi kota na tamten świat nie odtransportował...


Kiedyś chodziłam z psem do wetki początkującej ,jeżeli miała obawy czy zwyczajnie nie radziła sobie polecała mi klinikę lub konsutowała się z wetem doświadczonym(miałam wtedy 15 lat). Takich ludzi cenię a partaczy omijam szerokim łukiem, nawet gdyby jedna osoba o nim źle mówiła należy mieć to na uwadze.

Avisku walcz proszę :!:

Monika L

 
Posty: 5444
Od: Śro wrz 21, 2005 14:53
Lokalizacja: Lublin

Post » Wto lip 04, 2006 15:12

Monika L pisze:
Chcę aby wyzdrowiał i spędził z Magdą szcześliwe życie ,bo chyba takiego nie miał :(


Wygląda na to, że nie będzie miał...Nawet jeśli wyzdrowieje...
Obym się myliła, ale ten Kot przy takim postępowaniu NIE MA ŻADNYCH SZANS...

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Wto lip 04, 2006 15:18

Kciuki, kciuki, kciuki!
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67146
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Wto lip 04, 2006 15:21

Może Magdalenka już wie co i jak? Tylko stoi z boczku się nie odzywa...

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Wto lip 04, 2006 15:32

pixie65 pisze:Może Magdalenka już wie co i jak? Tylko stoi z boczku się nie odzywa...


Może jest z kotem :?

Monika L

 
Posty: 5444
Od: Śro wrz 21, 2005 14:53
Lokalizacja: Lublin

Post » Wto lip 04, 2006 15:37

Raczej o tej porze w pracy.

Chilli

 
Posty: 3020
Od: Wto mar 08, 2005 15:00
Lokalizacja: Deutschland:)

Post » Wto lip 04, 2006 15:57

to jakiś koszmar
:strach:
wykrakałśmy po prostu, straszne
az się boje do tego wątku zaglądać
i nie jestem pewna, czy kciuki mogą pomóc, bo szczęściu tez trzeba dać jakąś szansę, jakoś ułatwic, nie utrudniać
to tak, jakby nie grac w totolotka i czekać, aż sie wygra

Ivette

 
Posty: 3716
Od: Sob lis 19, 2005 17:05
Lokalizacja: warszawa

Post » Wto lip 04, 2006 16:41

pstryga pisze:
Askarka pisze:moja rada -z głębi serca i rozumu-za pół roku konczę weterynarie w Wawie..nie mi oceniać wetow,bo i mnieza jakiś czas będą oceniać...
powikłań pooperacyjnych nie należy lekceważyc ..tu liczy sie czas bo od prostego zakażenia do posocznicy już blisko ..a od niej do śmierci kilka chwil
co do lekarzy
moja top lista nigdy mnie i moich przyjaciół rodziny znajomych nie zawiedli,jak czegoś nie wiedzą to mówią do kogo się zwrócić
dr Jacek Sterna-przyjmuje na Powstańców Śląskich 101 (jak coś na pw podam nr do szefa kliniki który jest przyjacielem mojej rodziny i "inaczej"traktuje naszych pacjentów",również w klinice małych zwierząt SGGW ..dane na stronie www.sggw.waw.pl
dr Beata Degórska miejsca pracuy jak wyżej
lepszego duetu w złamaniach nie widziałam w Polsce...bo nie tylko pacjentów z Wawy mają.. wykonują zabiegi,konsultują -praktycznie od ręki..cuda zajmują im troche wiecej czasu :wink:
co do leków p-bólowych -niestety nie są to leki pozbawione skutkow ubocznych,niejednokrotnie wet wybierajac miedzy uszkodzeniemnerek.wątroby-wybiera ból u pacjenta..
zdrowia życzę!


o doktorze Sternie jako o cudotwórcy tez juz nie raz słyszałam ..i od pacjentów i od innych wetów.

jest paru lekarzy w warszawie którym mozna i warto zaufac, a krazace o nich opinie zapewne nie sa przypadkowe, podobnie jak i te o wetach którzy nie zawsze sobie radza. wet tez człowiek i jak w kazdym fachu sa osoby niedouczone, rzemieslnicy, fachowcy i artysci --do tych ostanich z włąsnego ( i innych doswiadzczenia ) zaliczam jagielskiego, takim zdaje sie jest dr sterna i dr gancarz

Pstryga, Magdalenka dostała namiary na trzech wetów w Warszawie (Stępkowski, Niedziela, Wypart) oraz jednego w Lublinie.
Osobiście też dużo pozytywnego słyszałam o duecie Sterna-Degórska.
O dr Ratajczak na SGGW takoż.

Tyle że to my słyszałyśmy :(

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Wto lip 04, 2006 16:43

musiałam napisać. Obserwuję i po prostu brak mi słów. Tyle życzlwych i rozsądnych osób się tu odzywało, ale mam wrażenie że tylko one chciały dobrze dla kotka. Osoba zainteresowana jak grochem o ścianę!!! Nic z tego nie rozumiem, ona nie potrzebowała żadnych rad, bo z nich nie skorzystała. Znam tą lecznicę mieszkam blisko i rzeczywiście nikomu nie polecam. Trzymam jednak kciuki moze wydarzy się cud... Sama mam trzy koty i nie wyobrażam sobie żebym pozwoliła na takie cierpienie biernie się przyglądając. :(

beata68

Avatar użytkownika
 
Posty: 4215
Od: Pon lip 03, 2006 20:33
Lokalizacja: warszawa-mokotow

Post » Wto lip 04, 2006 17:03

nie zapomnijmy jednak o kciukach za kota, proszę!
Obrazek
ObrazekObrazek

TyMa

 
Posty: 4870
Od: Wto maja 02, 2006 7:58
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Wto lip 04, 2006 17:22

boże, czytam watek po killku dniach nieobecnosci na forum i oczom nie wierze :strach:
jako kolejna w tym wątku spytam: Magdalenko, czemu jeszcze nie wziełaś Avisa na konsultacje do innego lekarza? bedziesz patrzec na cierpienia kota i czekac? ale na co?

i ta cena za opracje 1900???? bede brutalna, ale chyba wiął z góry za opreacje na avisie, za powtorne operacje jakby pierwsze nie wyszly, za gore antybiotykow dawanych na chybil trafil, testy do niczego nie potrzebne i na koniec z góry za eutanazje tego biednego kota.. bo co z nim dalej bedzie? boje sie myslec...

ten kot jest odwrotnoscia szcześcia w nieszcześciu, to jest nieszczeście w szczesciu... mial szczescie, ze zostal uratowany, ale trafil z deszczu pod rynne..

przepraszam za gorzkie slowa, ale sie zagotowalam
Obrazek Obrazek Obrazek

anie

 
Posty: 1541
Od: Czw sty 19, 2006 19:30
Lokalizacja: z usa

Post » Wto lip 04, 2006 17:28

Obawiam się, że Magdalenka została skutecznie wypłoszona i teraz nie dowiemy sie juz nic o Avisie.
Wydaje mi się, że w momencie, kiedy wyczuliśmy, ze Magdalenka nie jest przychylnie nastawiona do uwag na forum, może powinnismy sie wycofać. Życzliwie obserwować, dawac wskazówki, jak Blue, czy Beliowen.
Naskawiwanie na Magdalenke przynioslo skutek ..... zły.
Liv + Mafi
& Lewka za Tęczowym Mostem
Obrazek


Zapraszam do czytania i komentowania:
Mój blog: Rekin w Himalajach

Liv

 
Posty: 21685
Od: Pon lut 04, 2002 15:40
Lokalizacja: Kraków - Balice

Post » Wto lip 04, 2006 17:43

zapytam niesmialo czy Magdalenka nie zgodzilaby sie na wyjazd kota poza wawę na dalsze leczenie?
ObrazekObrazek

SylwiaLublin

 
Posty: 152
Od: Wto wrz 06, 2005 23:05

Post » Wto lip 04, 2006 17:47

Mysle ze Magdalenka tu zajrzy..oczywiscie naskiakiwanie to najgorsza z mozliwych forma perswazji.


ja mysle ze dziewczyna teraz jest z kotem , to ze jej na nim zalezy nie ulega watpliwosci. Problem jest inny ( dobrze mi z autopsji znany niestety) czyli zaufania do weta i pewnego problemu zwiazanego z poczuciem lojalnosci. czasem po prostu trudno komus podziekowac za prace bo wydaje nam sie ze sie stara...ze mu zalezy...

takie poglady mozna zweryfikowac jeedynie konfrontujac podejscie jednego weta z podejsciem innego, trzeba sie tylko zdecydowac... mnie sie kiedys udało... mam nadzieje ze uda sie magdalence ( kurcze jak ja niecierpie takiego dydaktycznego tonu, jaki mi przypadł w udziale)
magdalenko przeczytaj sobie kiedys watek jany - ja ratowała mysze - tak samo trudno było jej zmienic weta , ale sie zdecydowała i dobrze zrobiła.

Trzymam kciki za Alviska, miał szczescie ze wpadł w rece kogos kto che mu pomóc, oby jeszcze wpadł w rece fachowca na czas.

wiedsz po czym poznac dobrego weta?

sam powie ci co kotu dolega
sam zadzwoni i zapyta jak zwierze reaguje na lek ( io tak - Jagielski tak robi)
sam wypisze ci co kiedy i w jakich dawkach kot dostał
jesli nie moze zajac sie zwierzem w danym momencie pomoze ci znalezc dobrego fachowca i nie boi sie innych fachowców
nie boi sie tez konsultacji z innym wetem , odwrotnie zacheca by konsultowac zwierza gdzie indziej,
jesli nie widzi zwierza wiecej niz dobe ( oczywiscie ciezko chorego ) zobowiazuje cie do telefonicznego kontaktu z nim co najmniej co drugi dzien
informuje o kosztach leczenia - obecnych i ewentualnych ( w przyszłosci) z wyszczególnieniem co jak i dlaczego tyle..


Mój wet taki jest a twój?
Prawdziwy dżentelmen to ktoś, kto kota zawsze nazwie kotem, choćby się o niego potknął i upadł
http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazk ... hichraszek - zapraszam do lektury

pstryga

Avatar użytkownika
 
Posty: 7701
Od: Pon sie 23, 2004 15:32
Lokalizacja: Wilanow

Post » Wto lip 04, 2006 19:12

Przeczytałam cały wątek.
Załamałam się. :cry:
Teraz z pewnością stwierdzam:
Takie osoby jak Blue, Beliowen mogą spokojnie powiedzieć:
"A nie mówiłam :?: Wiedziałam że tak będzie :!: "

Mimo to nadal trzymam kciuki...Za kota...Żeby mu się udało...Jakoś :?

Kattys

 
Posty: 7599
Od: Pon lut 07, 2005 16:11
Lokalizacja: Toruń

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], kasiek1510, puszatek i 43 gości