Hamlet, to czarny kocurek, dlaczego Hamlet, bo to postać tragiczna tak jak to, co spotkało tego kota. Nie zrobiłam mu zdjęcia przed operacją, bo łapka wyglądała strasznie, wisiała bezwładnie na mięśniach i skórze, wystawała kość.
Hamlet był kotem domowym, teraz jest tak przerażony, że swój strach próbuje ukryć agresją i jak tylko otworzę drzwi klatki to prycha i bije łapkami, ale wzięty delikatnie na ręce wtula łepek. Wczoraj podczas zastrzyków schował główkę pod łapki i udawał, że Hamleta nie ma.
Hamlet był kotem wychodzącym, tego feralnego dnia wyszedł na spacer, biegł zadowolony, aż nagle zobaczył psa, pewnie był duży i bardzo silny, zaczął uciekać, ale pies go dogonił, złapał za łapkę, mocno zacisnął szczękę, przebił skórę i mięśnie, pękła kość ostatkiem sił wyrwał łapkę z paszczy potwora, a może właściciel psa go zawołał i ten poluźnił uścisk, tego się nie dowiem.
Hamlet jest już po operacji ma w nodze dwa gwoździe, połataną skórę i całą nogę w gipsie.
Kocurek teraz siedzi u mnie w domu w klatce przerażony a ja nie mogę mu zapewnić należytego spokoju

, bo mam w domu psy, duże psy, ale bardzo łagodne i lubiące koty, Hamlet tego nie wie jest przerażony, boi się, że znów będzie musiał walczyć o życie, znosić potworny ból.
Szukam dla niego domu tymczasowego bez dużych psów, domu gdzie nie będzie się bał gdzie będzie mógł powrócić do zdrowia w spokoju.
Może ktoś w Łodzi ma jeszcze kawałek wolnej podłogi?
Nie udało mi się zebrać całej sumy na operację Hamleta, dlatego zwróciłam się o pomoc, pożyczkę brakującej kwoty do Funduszu Miodkowego. Będę musiała oddać te pieniądze, ale mam na to trochę czasu, postaram się wystawić coś na kocim bazarku mając nadzieję, że mi pomożecie w spłacie tego długu licytując
