jej, żyjemy, tylko wczoraj się działo.
Byłam u Rodziców i mieliśmy kilka drobnych atrakcji typu telefon w czasie zakupów, że dom się nam pali - paliło się, ale na działce na wsi i trawa wokół domu, ale nerwów trochę było...
A później było oglądanie zdjęć u tajdzi i dużo piwka i o 2 juz mi sie nie chciało kompa odpalać...
to teraz komunikaty kocie.
Koń wczoraj zasypiał u mnie w łóżku, ładnie je i powoli widać, że obserwuje życie towarzyskie kotów i by chyba już chciał się włączyć. Wczoraj, gdy wróciłam późno w nocy oba duże witały mnie w drzwiach i były takie zaspane, że nawet powąchały sie po noskach i pod ogonkami bez syków i parskania.
Reakcja na maluchy (które, kurde, rosną, a domków ani widu), typowa opisana, więc chyba lepiej.
Koń rano też przychodzi na tulenie i w ogóle jest bardzo uczuciowy, każe się głaskać po brzuszku, dotąd nie miałam takiego kota
Teraz na krzesełku obok mnie obserwuje jak maluchy się bawią.
Lubi też spać w szafie, z półki ze spodniami przeniósł się na najwyższą, pod sufit.
Czekam na pełną integrację, bo oczywiście marzy mi się, żeby nie tylko się tolerowały ale i lubiły. No ale to los na loterii.
A, wczoraj cały dzień były w pootwieranym mieszkaniu, większych strat brak.
Chyba jest dobrze, prawda?
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.