sibia pisze:ja bym nawet powiedziala, ze Waler go olał. Albo sie przestraszyl?
lezy sobie w przeciagu, na boczku, brzuchem w strone lazienki, gdzie warczy Konik. nic nie rozumiem.
Kon nasyczal i na mnie. biedny, on sie musi okropnie bac.
Czyli dobrze, że maluchy zostały
Walery uznał, że jakiś jeszcze przylazł, ale że da sie przeżyć
Konikowi daj czas, on na prawdę dużo przeszedł
Na pocieszenie powiem, że Marceli jak go wzięłam, to siedział dzień cały za szafą w pozycji całkiem niewygodnej a potem przez kilka dni nie chciał jeść i się załatwiać... Dziś po tym "koto-słoniu" tego nie widać
Trzymam kciuki i jeżeli jeszcze choć trochę Sibia i jej futrzaki lubicie wstrętną ciocię... to was jakoś nawiedzę, może coś pomogę....
