Opowieść o Kociu.
Pani zobaczyła u znajomej trójkę małych kociąt.
Kociaki były sliczne,pełne uroku,miały różowe noski i poduszeczki tycich łapek.Pani wzięła jedno kocię do domu.
Pani karmiła go wiskasem,jak w reklamie,kupiła mu śliczną obróżkę i czasem wyprowadzała i chwaliła się sąsiadkom,jak to ona rozpieszcza swego Kocia.
Kocio był zdrów,rósł jak na drożdzach,a nie mając rodzeństwa zaczął polowac na nogi pańci,drapac meble.
Skarcony w czasie ucieczki zbił kilka bibelotów.
Przestał być słodkim maluszkiem,stał się kocim podrostkiem.
Pani otrzymała wreszcie nowe mieszkanie.
Do nowego mieszkania pasowały nowe meble,ale Kocio nie pasował tam wcale.Zbliżała się zima.Pani odjeżdzając wypuściła Kocia.Kocio taki dzielny,Kocio na pewno da sobie radę.Odjechała.
Przytulaśny Kocio cieszył się sympatią dzieci,głaskały go,przytulały,czasem ktoś nakarmił.
Kocio miał pecha,w tym miejscu jest dużo bezdomnych kotów,dlatego nikt nie zabrał go do domu.Był jednym z wielu,nikogo nie rozczulał jego los.
Z czasem Kocio stawał się coraz bardziej nieufny,a to pogoniły go jakieś chłopaki,a to ktoś kopnął.Inne bezdomne koty też nie były mu przychylne,przeganiały od misek,które dobrzy ludzie stawiali kotom w czasie mrozów.Kocio musiał radzić sobie sam.
Przeżył zimę.Wszystko jednak ma swa cenę,Kocio zdziczał,jest niezbyt wyrośnięty,zabiedzony.
Dowiedziałam się o nim na wiosnę i postanowiłam znależć mu dom.
Zawsze żal mi kotów,które miały już dom,a ktoś je wyrzucił,wydaje mi się,że im najtrudniej się żyje.
Tak było z Nusią,która też znalazła swój dom.
Wiem jednak,że nie znajdę mu domu,dopóki będzie na wpól zdziczały,nie wykastrowany,brudny i zapchlony.
Rozmawiałam ze schroniskiem,jeżeli z datków kupią klatkę-łapkę to pomogą mi złapać kocurka.Swoją drogą schronisko wybudowane za ileś tam milionów,czeka na sponsora aby kupić klatkę-łapkę.
Może zresztą okaże się to niepotrzebne,bo znajomi,którzy tam mieszkają próbują go oswajać.
Plan jest taki:złapać,wet i potrzymać trochę,oswoić.
Domu szukam cały czas.
Największym problemem są finanse.
W poprzednim miesiącu miałam 3 kastracje swoich kotów,potem choroba Balu.Na znajomych nie mogę liczyć,mają 9 swoich kotów i jeszcze dokarmiają bezdomne.
Ale nic to,jakoś sobie poradzimy.Poszukam i wystawię coś na Bazarku.
Najważniejsze znależć domek.Tyle teraz ślicznych maluszków szuka domu,a Kocio niczym się nie wyróżnia,ot zwykły kot.
Zobaczcie zresztą sami.Przepraszam za jakość,ale trudno było i to zrobić.
EDIT.Wieści z ostatniej chwili.Kocio do tej pory jadł tylko w ogródku.
Dziś po raz pierwszy się odważył i wszedł na balkon.Trochę zjadł z miseczki,która zawsze tam stoi,rozejrzał się i wrócił do ogródka,ale to wielki postęp.Tak się cieszę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A teraz coś o moich kotach.
Upał wszystkim daje się we znaki.
Maja chłodzi się śpiąc w umywalce.
Balu kładzie sie byle gdzie.Uważa,że jak pół kota sie zmieści,to drugie pół może wisieć.
Piesio też zmęczony upałem.
Miś lubi wyglądac przez okno,ale częto chłodzi sie mocząc łapki w wodzie.
Wega traci czesc zimowej szaty i całe szczęście.
A któż nas podglądał?Oczywiście Maja.
