To kot wychodzący, taki który nie sypia w domu, nienauczony co to kuweta, bo swoje potrzeby załatwia na dworze. Wiem też, że zdecydowanie woli być jedynakiem... Chodzi czasem do sąsiadów, wszyscy ją tu znają, ale nie ma zmiłuj- nie wierzę żeby po ich wyprowadzce ktoś się nią zajął.
Na szybko wczoraj załatwiłam, że mogę ją zawieźć na inną wieś- za Opolem, czyli kilkaset km od obecnego domu. Na gospodarstwo, gdzie koty karmi się domowym jedzeniem, mieszkają na dworze w ogóle nie wchodząc do domu. Ale wydaje mi się to o niebo lepsze niż pozostawienie jej tutaj. Tam będzie miała michę z jedzeniem. Tylko... Czy ona tam zostanie? Obcy teren, nie ma możliwości takiej żeby ją przyzwyczaić do terenu (nawet nie wiem jakby to się mogło odbywać)... Czy nie ucieknie?
To typowy buras, czas mnie goni, do siebie na stancje nie mogę jej wziąć, nie ma takiej opcji. Są koty z dużo większymy potrzebami pomocy, jakoś nie wierzę że znalazłby sie dom... Ale co myślicie o tej wsi?
TO ZUZIA:
