jak sobie poszedł podeszłam tam...
i widzę...
dorosłego, przepięknego rudego pręgowanego, młodego kocurka, bardzo zadbanego i zdrowego (nawet uszy czyste) , upasiony trochę... nie boi sie ani trochę ludzi... niestety... siedzi tylko przerażony, skulony w tym dole... przerażony tym, że nagle ze spokojnego mieszkania wyladował na podwórku...
jest bardzo miziasty...
może ktoś mógłby go przygarnąć? choćby na kilka dni...
domek docelowy lub tymczasowy...
moze nawet czyjaś bezpieczna piwnica...
moze zaprzyjaźniona lecznica (dopłacę!)
moze ogród... garaż...
cokolwiek, na kilka dni...
proszę!

Warszawa - Targówek...
dowiozę w okolicach warszawy, albo moze ktos z forum pomoze w dalszym transporcie...