Przywieziony z sobotniej wyprawy ratunkowej na Śląsk.
Pewna osoba, na targu w Radzionkowie, widziała "osobę" sprzedającą kociaki. Kilka godzin później jej syn, lakierując okna, zobaczył mały, bury placek na jezdni... kilka godzin później drugi, podobny placek, tylko nie rozjechany jeszcze, wydarł się żałosnym głosem w ich ogródku.
Mad Max, czyli 6tygodniowy bury kociak, który wie, jak się strzela baranki przyjaźni, wie, że trzeba szybko jeść, bo może zabraknąć, wie, że rolka papieru toaletowego potrafi byc najlepszym przyjacielem kota w łazience.
Mały jest niesamowity, kochany. Chudy grzbiecik i katarek - już leczony. Podczas podawania zastrzyków drze ryjek jak prosiątko.
Mruczy jak traktor.
Za 2 tygodnie bedzie do adopcji (najpier dokończymy antybiotyk, odrobaczymy się).