Upał upał upał...
Ulubiona poza Hackera to wyłożyć się podwoziem do góry na podłodze i tak leżeć bez ruchu, leniwie obserwując jednym okiem, co sie dzieje wokół. Trzeba leżeć na podłodze zresztą, bo dwunogi okazały się wyrodne i nieczułe na potrzeby koteczków: zamiast dokupić przy okazji wystawy jeszcze dwa posłanka by Gizinski, żeby każdy kotek miał własne, to kupili tylko jedno. I teraz obowiązuje zasada, kto pierwszy ten lepszy, przy czym pierwsza zawsze jest ta mała podfruwajka, która się rozpycha. Bezczelna!
Czasem, kiedy już podłoga się znudzi, a od uchylonych drzwi balkonowych zawieje cos na kształt lubego wiaterku, można zaryzykować próbę desantu na posłanko. Mała nie ustąpi, to pewne, ale zawsze można spróbować wysiudać Jankesa, albo chociaż dać mu do zrozumienia, że powinien się posunąć. Jak mu będzie gorąco, to sobie pójdzie, nie?
Tak się do ciebie przytulę:
Panna wygodnicka:
Ale żeś sobie podgardle usmolił, stary!
Koty trzy, rzut z góry (przy czym oba posłanka są jednakowej wielkości...)
Pierwszy ruch zrobiony, Jankesowi nie mieszczą się łapki
Wietrzenie paszczą
Panna wygodnicka na całego:
No co mi tu pstrykasz, kota w świderek nie widziałaś?
