» Czw cze 22, 2006 10:37
W przyszłym tygodniu w piątek mój przyjaciel będzie wracał z podróży służbowej ze Szczecina do Krakowa. Gdy pisałam o wiejskim domku myślałam właśnie o jego rodzicach. Mama oglądała zdjęcia i jest kicią zachwycona (ale to przecież normalne, bo kto nie jest). Do rzeczy. Krzysiek, bo tak ma na imię, mógłby podjechać bezpośrednio do Trzcińska (odbić z trasy we Wrocławiu). Byłby tam w piątek (30-tego czerwca) późnym wieczorem. Wyposazyłabym go we wszystko co potrzebne do dowiezienia kota to Krakowa. Ja osobiście zobowiązuje się wyleczyć i wysterylizować kicię. Zapewniam, że domek jest dobry. Pisząc na Kotach o stajni trochę się zagalopowałam, bo tam nie ma zwierzaków a jedynie puste pomieszczenia gospodarskie (mój Zenek tam ostatnio buszował, bo byliśmy tam na "wsiowej" wycieczce). Rodzice Krzyśka dopiero na emeryturze przeprowadzili się do domu na wsi i tak prawde mówiąc to poza tym, że mają kury to ten dom niczym wiejskiego nie przypomina. Dom nie leży bezpośrednio przy ruchliwej ulicy. Za domem są łąki, pola i rzeka (taki koci raj dla kota, który zaznał wolności). Poprzednia kica żyła w tym domu kilkanaście lat. Niestety nie była wysterylizowana ale rodzice mojego przyjaciela są już w pełni uświadomieni (oddałabym im kota dopiero po zabiegu). Zobowiązuje się sprawdzać, czy kici będzie dobrze. Krzysiek może na miejscu podpisać umowę adopcyjną. Jednak to wy decydujcie. Zrozumiem jeśli zadecydujecie inaczej.