W Dąbrowie Górniczej, w której nie ma schroniska dla żadnych zwierzat, a w okolicznych miejsc dla kotów w duzej ilosci też nie ma, mieszka starsza kobieta, ktora opiekuje sie dużą ilościa kotów. Koty sa u niej w domu. Nie wychodza. Ona nie daje sobie rady z problemem z braku sił i srodków. Ci, którzy widzieli to miejsce z bliska, mówią ze kotów jest ok.30. Dorosłe i kocięta.
Kobieta utrzymuje sie z emerytury i pożyczek. Nie ma pieniedzy na jedzenie dla kotów, o szczepieniach nie ma co myslec. Kobieta jesthora i lada dzien moze wyladowac w szpitalu. Wtedy jej dzieci(mieszkajace osobno) koty wypedza na dwór i wiekszosć kotów zginie.Trzeba znaleźć miejsce dla tych kotów. Pojedyncze adopcje to kropla w morzu potrzeb. Znajomi przed nia uciekaja, bo nie chca już pożyczac. Moze ktos ma jakis pomysł na rozwiazanie tej koszmarnej sytuacji. Bardzo przydałoby sie wsparcie w postaci karmy, ale samo jedzenie problem rozwiąze doraźnie.