Mexiunio dasz radę ,na pewno,a i domek znajdzie się dla ciebie,zobaczysz koteczku.Velvet,spróbuj jakoś przekonać w domku,walcz,proś błagaj,nie wiem co jeszcze,ja wiem,że Ty kochasz tego koteczka najbardziej.Ach,żeby to wszystko było takie proste
Gdyby nie to, że - po Bazylu - wiem, że moje koty nie akceptują dorosłych kotów - wzięłabym Mexia do siebie...
Siedze i rycze, nie mogę się powstrzymać...
Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.
Dobrze, bardzo dobrze, tak trzymaj, Mexiu - wyjdziemy z tego! Ale, ale... Dziewczyny, a co z Czekoladką po operacji? Co z jej ciążą? Strasznie się martwię.
Ostatnio edytowano Sob cze 17, 2006 9:45 przez Dzidzia Nordysiowa, łącznie edytowano 1 raz