wieści Malwinkowe-dawno nie pisałam
szwy dawno zdjęte i pięknie zagojone, jedyne co dokucza koci to krwawiący brzeg ucha-jest tam mały strupek który się odrywa a wtedy mocno krwawi-pokażemy wetce wkrótce-bałam się ją zabierać razem z chorym Brendulcem do weta
Malwina kocha tate na zabój! płacze jak go nie ma, biega do drzwi, siada na jego fotelu i czeka...albo śpi na jego połowie łóżka...Mama już też może być-bo karmi i ogólnie nie jest szkodliwa, ale Tata to jej miłość-niedzi na nim ciągle, rozmawia z nim i wogóle jest w niego totalnie zapatrzona, tata czasem ponarzeka że się kłaczy i upierdliwa jest ale mizia ją godzinami, ona mu na wszystko pozwala, i nawet jak bije to już bezpazurowo, śmieszna z niej kocina-aha ona reagule łapoczynem na wyciągniętą do niej rękę-gdy się chce ja pogłaskać i kieruje do niej rękę od gory-a nie boi sie wcale ręki skierowanej grzbietem w dół...może bredzę ale konie tak reagują czasem gdy ktoś je bił
w każdym razie Malwinkowa miłość kwitnie, mama też ją bardzo lubi-troche jej smutno ze Malwa za nią nie przepada ale ogólnie oki
