Kociaki CK -10 cudownych ogonków- wyrośliśmy ;)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob cze 10, 2006 13:49

Z całych sił kciuki!!! :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob cze 10, 2006 13:52

najmocniejsze :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Australia jest jak otwarte drzwi, za którymi majaczy błękit. Wychodzimy ze świata i wkraczamy w Australię.(D.H.L.)

Keti

 
Posty: 12468
Od: Pt wrz 13, 2002 11:44
Lokalizacja: realnie trójmiasto - mentalnie Australia

Post » Sob cze 10, 2006 14:03

poza kciukami nic nie mogę :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob cze 10, 2006 14:15

:ok:

uda sie, musi

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Sob cze 10, 2006 14:20

Dziewczyny mocno mocno mysle o Was.
Musi sie udać!

aguś

 
Posty: 2594
Od: Czw sty 29, 2004 20:51
Lokalizacja: Cz-wa

Post » Sob cze 10, 2006 14:21

Ryśka, sercem jestem z wami, nie wiem, co to za paskudztwo, zaraz będę szukać wiadomości. Oby sie Wam udało wygrać!
Obrazek
ObrazekObrazek

TyMa

 
Posty: 4870
Od: Wto maja 02, 2006 7:58
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob cze 10, 2006 14:24

zaciśnięte do białości :(
Obrazek

zołta

 
Posty: 820
Od: Pon wrz 22, 2003 10:04
Lokalizacja: Warszawa-Łódź

Post » Sob cze 10, 2006 14:38

Myszko, Kaska - bardzo dziekuję za błyskawiczną pomoc, jesteście wspaniałe.

Wszystkie nieszczepione koty u Chiary jadą właśnie na podanie surowicy, nie mają jeszcze żadnych objawów. Tak bardzo chcemy, żeby im się udało.. Umówiliśmy także na koszt ck na podanie surowicy tego maluszka, który jako pierwszy znalazł dom - był z tego samego miotu, co kociątka, które umarły.
Mam nadzieje, że nie roznieśliśmy wirusa między domami. Jancio, Ancymon, Malwinka, Ala już zaszczepione.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Sob cze 10, 2006 14:49

tylko nie to :( :( :(

trzymam kciuki za opanowanie wirusa :ok:
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Sob cze 10, 2006 14:57

o mój boże :cry: tylko nie .....

musi być dobrze musi,
tak błyskawicznie zareagowaliście,


z całych sił za wszytskie kociaste :ok: :ok:
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10320
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Sob cze 10, 2006 15:08

To jest postać nadostra. Maluszek który o 24.30 miał pierwsze objawy - raz wymioty i straszny ból brzuszka, nagły spadek temperatury, odszedł niedługo po naszym wyjściu z lecznicy o 1.30, mimo podjętego leczenia. W tym czasie żaden inny nie miał objawów. Rano dwa kolejne były już chore. Mieliśmy test - wykazał parwowirusa po krótkiej chwili, choć wynik miał byc po 20 minutach. Skróciliśmy ich cierpienie.
Mam tak straszną nadzieję, że już nikt więcej nie umrze... Dopiero do mnie dociera to, co się stało, co się dzieje.
Ostatnio edytowano Sob cze 10, 2006 15:09 przez ryśka, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Sob cze 10, 2006 15:08

:strach: :strach: Ryśka jak w czymś trzeba pomóc...W poniedziałek będę w Krakowie

aania

 
Posty: 3270
Od: Pt lis 11, 2005 22:48

Post » Sob cze 10, 2006 15:13

Bardzo mocne kciuki.

Funia

 
Posty: 2705
Od: Wto cze 10, 2003 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob cze 10, 2006 16:22

o Boże...
Obrazek
Devon, Gizmo i Dzidzia

Jowita

 
Posty: 6875
Od: Wto paź 19, 2004 19:35
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Sob cze 10, 2006 17:28

Byłam pewna, że ominie nas najgorsze. Moje koty miały mieć dobry dom, żyć długie lata, a potem kochane i stare przekroczyć Tęczowy Most. To było takie oczywiste. Tymczasem zaskoczyła nas ta okrutna choroba i zabrała mi trzy puchate kuleczki zanim zdążyłam zrozumieć, co się dzieje. Miałam być tylko mostem do lepszego świata, a stałam się bezradnym świadkiem ich ostatnich, pełnych bólu chwil. Choroba po prostu zmiotła je. Nie tak to zaplanowałam.

W dzisiejszy nerwowy dzień robliśmy wszystko, co jeszcze było można, by ocalić resztę moich ukochanych kotów. Walczyliśmy, a teraz opadają emocje i pozostaje tylko lodowaty strach. Niepewność, czy jutro jeszcze wszystkie z nami tu będą...

W miejscu, z którego zabrałam kociaki nie urodzi się już i nie umrze na tą straszną chorobę żaden kot. Wysterylizowałam wszystkie samice. Nie będą rodzić się ani umierać na dachu, w kominie, w garażu bezimienne kociaki.

Wygraliśmy i przegraliśmy jednocześnie...

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Paula05 i 181 gości