Integracja
Prozaca przebiega w błyskawicznym tempie.
Już nawet Pysia dziś rano się z nim bawiła.
Idealny do zabaw jest ikeowski namiocik i szeleszczący tunel, który był kiedyś dodawany do RC.
Tylko w nocy nikt nie chciał z nim dokazywać.
Prozac przyszedł do nas do łóżka i zaczepiał wszystkich po kolei.
Po pewnym czasie tylko ja mu zostałam.
Reszta poszła szukać spokojniejszego miejsca do spania
Rudy Marmurek /nadal szukam imienia/ spędził noc w kuchni.
Rano przywitał mnie miauczeniem.
Jest BARDZO przymilny.
Po zjedzeniu śniadanka - mycie i zabawy z "mamusią".
Już wystawia brzuszek do głaskania.
Tylko zabawkami jeszcze się nie bawi.
Sierść na karku już zrobiła się troszkę błyszcząca.
Chyba "zgłaskałam" trochę kurzu i brudu.
To jest PRZEPIĘKNY kot!.
Lewy dolny kieł ma wykrzywiony na bok.
Biedaczek...może go ktoś uderzył?
Nadal troszkę się boi i odruchowo odsuwa na widok wyciągniętej ręki.
Muszę wykonywać bardzo powolne ruchy.
Przed chwilą Fredek wskoczył mi do kuchni i o dziwo nie było żadnego prychania a ni fuczenia.
Fredek /zanim go złapałam/ zbadał zawartość kuwety.
Rudzik przykucnął i obserwował z zainteresowaniem, ale nie wykazywał ani odrobiny agresji.
Myślę, że jak minie kwarantanna to szybko się zintegrują.
Marzyłam o rudym kotku przez lata.
Los podsyłał mi czarnuchy w potrzebie.
I proszę.
Teraz mam dwa rudzielce.
To się nazywa mieć szczęście
I na dodatek mam dla nich duuuuużo wolnego czasu.
Lucynka+ Lisek, Prozac, Rysiek, Kitka, Misia oraz za TM: Kota, Ptyś, Czika, Fredzio, Piracik, Imbir,Pysia, i Borysek/jedyny mój piesek/