Ineczko- ja bym tak zrobiła! Mnie się Borysek przytkał bardzo latem. Jeeesuuu... co ja przeżyłam...
Najpierw qpalce były dziwne, potem przestały w ogóle byc. Kot chory i osowiały! Biegiem do weta! U lekarza- z kota wyszedł tygrys! Podrapał miłą pania wet makabrycznie, pozrzucał masę rzeczy ze stołu. Na koniec został ubrany w kaganiec i otulony w ręcznik, zeby dało sie go zbadac. Okazało się właśnie- ze sierść przytkała jelita i stąd kłopot. Dostac miał 3 zastrzyki (rozkurczowe, przeciwbólowe i coś tam jeszcze).Podać udało się tylko dwa. Przeszło wreszcie (niezawodna parafina), ale ja juz od tego czasu bardzo na niego uważam i pasę go pastą ile się da. Problem w tym, ze jedyne akceptowane prze wybrednika pasty- to maltsoft gimpeta i bezopet. Maltpastę beaphara mogę sama sobie zjesć albo serwować Shaeli (ona- krótkowłosa- oczywiście, każdą z tych past chetnie zjada

).
Tak, że nie martw się na zapas. Czasem takie przytkanie wygląda groźnie, ale mija szybko i łatwo!
Niestety, bez weta się chyba nie obejdzie...
