Ech, tak się to toczy dziwnie... U mnie jakoś tylko syjam od lat buszuje, a takich z dłuższym nieco włosem znam piwniczne ledwie dwa i wyglądają mi na mutacje miejscowych kotuchów albo bardzo dalekich potomków prawdziwych długowłosych. Zaś pers (domniemany) z Łazarza pokazuje się wprawdzie nadal, ale za nic nie daje się podejść, a zjawia się zbyt rzadko i nieregularnie, żeby się na niego zaczaić.
Chociaż najbardziej puchaty niekwestionowany dziczek (z pochodzenia), jakiego poznałem, to Bombuch
