forumowe sumienie- akcja trwa

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob mar 15, 2003 0:03

Falka- ja Ci chetnie wytlumacze jakbys kiedys miala ochote
na poczatek- w Polsce rocznie smiercia tragiczna ginie ok 20.000 kotow ponizej 6 miesiecy

pisac dalej?
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Sob mar 15, 2003 0:05

Eve - jaka liczba kotów jest usypiana? Przecież one też umierają.
No i skąd te liczby masz?

Falka

 
Posty: 32813
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

Post » Sob mar 15, 2003 0:10

nie ma statystyk dotyczcych kociat usypianych zaraz po narodzeniu.
Ja tez mialam ten problem co Ty- ale minal mi juz- choc zawsz ebardzo mnie to odbieranie zycia boli...ale odkad zobaczylam kotki nadziane na sztachety od plotu- jeden obok drugiego...ostatni jeszcze zyl, odkad probowalismy ratowac maluch wrzucone w worku do rzeki- na daremno, odkad patrze i wwidze- dzieci grajace kocietami w pilke, maluchy umierajace z glodu i wycienczenia na ulicach po ktorych choodza setki ludzi, odkad uderzylam czyjes dziecko gdy wrzucilo kociaka pod tramwaj...

usypiac...pozwolic umierac bez bolu i w spokoju
nasz swiat nie docenia ucu narodzin. kocieta niekochane rodza sie by cierpiec. i naszym obowiazkiem jest im tego oszczedzic
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Sob mar 15, 2003 0:12

Eve, poryczałam się... :cry:

myszka

 
Posty: 3120
Od: Pt sie 09, 2002 13:45

Post » Sob mar 15, 2003 0:24

eve....... :crying: BOZE SWIETY!
nie to zebym pierwszy raz takie cos slyszala...
ale nie.... nie.....
Obrazek
Obrazek

lidiya

 
Posty: 14084
Od: Sob cze 08, 2002 0:05
Lokalizacja: Toruń

Post » Sob mar 15, 2003 8:08

:cry: :cry: :cry:
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Sob mar 15, 2003 8:49

Falko: śmierć przez utopienie jest bardzo BOLESNA i powolna.
Śmierć przez uśpienie przeprowadzona oczywiście przez lekarza, który wie co robi, jest dla kota tym samym, co uśpienie do zabiegu chirurgicznego.
Lekarz najpierw wprowadza zwierzę w stan narkozy, a dopiero potem, znieczulonemu zupełnie zwierzakowi podaje zastrzyk (zwykle przez przedawkowanie środka do narkozy - tak przynajmniej zasnął mój pies).

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Sob mar 15, 2003 9:04

Rysiu :D ,faktycznie,masz rację,wystraszyłam się,że już jak Ty boisz się napisać pers na forum,to ja już wcale.Czytając też o wystawie w W-wie, ktoś napisał,że był ale skrzętnie omijał klatki z persami, podobno wiadomo dlaczego...Było mi bardzo przykro, gdy to przeczytałam.

Przy okazji- Eve-natchnęłaś mnie pewną myślą.Kolegium nie,ale chyba wiem kto jej to wybije z głowy...
Ostatnio edytowano Nie mar 16, 2003 8:41 przez Candy, łącznie edytowano 1 raz

Candy

 
Posty: 1409
Od: Wto lut 04, 2003 22:27
Lokalizacja: Małe Trójmiasto

Post » Sob mar 15, 2003 9:13

Ja to wszystko rozumiem dziewczyny. Ale moja dusza się z tym nie zgadza. Nie uśpiłabym kociąt, bo nie podołałabym temu emocjonalnie. Śniłyby mi się do końca świata. Miałam na dłoni Falkę następnego dnia po urodzeniu - była ślepa ale poza tym była żywa i ciepła. Wiem, że łatwo mi mówić, bo nie stoję przed problemem, co zrobić z gromadą kotów. Dla mnie jesteście bohaterki - bo robicie to, co trzeba. Ja bym nie dała rady.

Falka

 
Posty: 32813
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

Post » Sob mar 15, 2003 14:55

eve69 pisze:ale odkad zobaczylam kotki nadziane na sztachety od plotu- jeden obok drugiego

maluch wrzucone w worku do rzeki

dzieci grajace kocietami w pilke, maluchy umierajace z glodu i wycienczenia na ulicach po ktorych choodza setki ludzi, odkad uderzylam czyjes dziecko gdy wrzucilo kociaka pod tramwaj...


jestem starsza od ciebie, ale nigdy nie byłam swiadkiem podobnych zdarzen. wspólczuje ci. najgorsze co sie zdarzyło w mojej oklicy to poszczucie kota psem przez psychopatycznego sąsiada i zamykanie okienek piwnicznych w czasie mrozow.

ale z drugiej strony przeraza mnie to epatowanie okrucienstwem

Iwona

 
Posty: 12813
Od: Wto lut 05, 2002 15:55
Lokalizacja: Zielonka, Mazowsze

Post » Sob mar 15, 2003 15:34

Ok. 20 lat temu zauwazyłam jak jedna kobieta wyrzyca na smietnik miauczące pudełko. Baba powiedizała, że kotka im sie okociła w biurze (!!!) i szefowa kazała kotcięta wyrzucić. Byłam z koleżanka, zabrałyśmy koty do taksówki i zawiozłyśmy do weta, który powiedział, że najlepiej koty uspić. Byłysmy młode (baaardzo młode) i niedoswiadczone, żadne z nas wczesniej kotka nie miała w domu i zrobiłysmy jak powiedizała wetka.

I choć mineło tyyyyle lat, ja ciągle mam przed oczami tamte kotki i słysze ich pisk... :cry: Naprawdę współczuję każdej osobie, która musi podjąc taka decyzję. Tu po prostu nie ma dobrego wyjścia - tylko wybór pomiędzy mniejszym i wiekszym złem (ale które jest mniejsze????).
Obrazek
_Gusia_ dawniej "catsnkit"
www.koty.edu.pl

_Gusia_

 
Posty: 1160
Od: Nie gru 22, 2002 18:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob mar 15, 2003 16:15

Agnieszko

to ktore powoduje mniejsze cierpienie

Iwona
moj TZ mowi czasem, ze cos we mnie szuka tego czworonoznego nieszczescia- i dlatego ono samo wychodzi mi na przeciw... ale mnie sie wydaje ze to kwestia spojrzenia - ja instynktownie wiem gdzie szukac- i nie umiem tego nie robic
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Nie mar 16, 2003 11:02

Eve - :lol: skądś to znam:
słowa mojego TŻ: "Czy Ty coś ZAWSZE MUSISZ ZOBACZYĆ?" Ano muszę... I chcę widzieć.

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Nie mar 16, 2003 11:57

Dziewczyny, ja was szanuje i podziwiam. Nie bylam nigdy zmuszona podejmowac tego rodzaju decyzji, ale podejrzewam siebie o reakcje podobna do Falki.
Szczerze mowiac, nie wiedzialam nic o wywolywaniu aborcji u kotki, i bylam troche zaszokowana, czytajac watek.
Ale zastanowilam sie troche, i przypomnialam sobie inny szok: kilka lat temu, bedac na wczasach w Puerto Rico, zobaczylam takie ilosci bezdomnych kotow, ze wlos zjezyl sie na glowie. Niektore chore, wszystkie zapchlone, chodzily WSZEDZIE i zebraly o jedzenie.
Wystawilam troche ryby na taras (mieszkalismy na parterze). Nastepnego dnia mielismy w ogrodzie niestworzone ilosci kotow, ktore miauczeniem prosily o powtorke. Czy ktos z was byl tam moze, i tez to widzial?
Choc jest tam masa restauracji, i koty probowaly dostac jakis kasek, widzialam, ze byly stamtad przeganiane.
Nie wydaje mi sie, ze ktos tam myslal o sterylizacji, czy jakimkolwiek interweniowaniu w "prawa natury"....i z jakim skutkiem...?
Przykre to i smutne.

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Nie mar 16, 2003 12:08

Tak sobie mysle, ze pewnie dostaja jesc od wiekszosci turystow, i nie marzna w kazdym razie....ale to i tak bylo smutne. Kiedy tylko otworzylo sie drzwi balkonowe, wchodzily do srodka. Szczesliwe te, ktore byly silne i zdrowe, bo te, ktore nie byly, pewnie umieraly w cierpieniach.

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: CatnipAnia, Google [Bot] i 65 gości