Nie chciało nam sie wracac do domu, no ale futra czekały, wiec musieliśmy
Wczoraj Kałpouchy lekko krwawił z ranki, wiec natychmiast pojechałam do weta. Ten obejrzał i nic niepokojącego zauważył. Uzył srebrnego spayu i Kłapouchy dostał zastrzyk na krzepliwość krwi.
No ale jak ma ranaka sie nie otwierać, jak on ciągle w ruchu i płaczu: no otwórz te drzwi, prosze, do ciebie mówię!!!!!:evil:
Jak sie zmeczył to chwle posiedział na moich kolanach
i wcale nie oponował, wyluzowany zasypiał
Chwilę się rozmarzył
Nie zaniedbał wieczornej toalety
Burasia obok Kłapouchego na krześle czyściła swoje futerko
Zasnął jak zając pod miedzą
by w nocy łazęgować

po parapetach i meblach, na szczeście darował sobie miauuuu
Z sikaniem oczywiście był problem, bo on nie uznaje kuwety

chodził za Burasią, obwąchiwał, przygladał sie jak ona sika i co zrobił? poszedł pod fotel, na rozłożony kocyk - dla Burasi - i tam lał

nastepnie pod drugi fotel i na rozłożony ręcznik.
No trudno, niech leje, byleby zdrowy był!
A dzisiaj co zrobił?
Przyniosłam do kuwety ziemie z działki, wsadziłam drania a on mnie ofukał.
Żwirek z kuwety wrzuciłam do małego wiadereczka i tak sobie stał.
Wtem

... no zobaczcie sami
Czyli co? jak chce to sika nawet do małego wiadereczka?
Łobuz
a jak posmierduje w naszej odremontownej altanie, ho ho!!!
Jutro jade na przeglad do weta.
Ile go jeszcze trzymać w altanie?
On zgaszony, smutny, boje sie o jego wydmuszki
