wstaję dziś rano, zaglądam po cichu do Puchatkowego kojca... widzę wystającą z pudełka pecynkę Bilarda... nagle, zza niego, z predkością torpedy, wylatuje na zewnątrz czarna puchata kulka

i w krzyk:
"no! dawaj! gdzie to śniadanie! szybko! szybko!" 
ledwo zdążyłam postawić miseczkę, Snoocker rzucił sie na nią i jadł, jadł, jadł. W końcu musiałam zabrać, bałam się, ze mu zaszkodzi na ten prawie pusty żołądeczek
Idziemy dziś jeszcze do pani doktor, pewnie wyjmiemy wenflon Snoockerowi, obejrzymy oczko Bilarda i ...
zaczynamy szukać domków

rozliczymy pieniążki, które dostaliśmy i zgłosimy ostatnią naszą prośbę do wszystkich cioć i wujków, o pomoc przy szukaniu domków dla Puchatych Kuleczek
