morze cierpienia-kolejne koty :(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon maja 29, 2006 9:17 morze cierpienia-kolejne koty :(

Kilka kocich historii, smutnych, tragicznych... tym bardziej że to nie są koty bezdomne... te koty mają " właścicieli"...
Nie jestem w stanie im wszytskim pomóc, bezdomnych na ulicach w piwnicach jest za dużo, a tu trzeba ratowac koty przed własnymi opiekunami. :(

Historia nr 1
W blokach obok mojej pracy mieszka, kot, kocurek na oko roczny. Ma dom. W domu są dzieci. Kot ma w uszach takiego świerzba, jakiego jeszcze nie widziałam, nawet u moich znajdowanych bezdomniaczków...
w najgorszym stanie oko a właściwie to co mu po nim zostało, z oczodołu leje się ropa, całe jest zapuchniete, zapadnięte...własciciele tego nie widzą, nie chcą widzieć, jeszcze trzeba by iść z kotem do weterynarza (czyt. wydać pieniądze).

Historia nr 2 Kotka już po sterylce, trzy kociaki mają domki, ostatnia koteczka czeka u mnie na swojego człowieka. :D :D :D
W rodzienie kolegi z pracy w stodole okociła się niczyja kotka. Kociąt 4. Wczoraj kotka porwała z gniazda małe ptaszki.Wszyscy oburzeni na kotkę jak śmiała. Chcą ją zlikwidować. Rodzina miała zabrać jednego kociaka, kolega drugiego (bo nie mu kto kretów łapać). Ale kociaki chore, ropa w noskach, oczkach.... no cóż selekcja naturalna. Kolega zapytał sie czy zabiorę te kociaki a jak wyleczę czy mu oddam po jednym... do domu, gdzie sie nie sterylizuje, blisko ruchliwej drogi....

Historia nr 3 Dwa rudzielce już w nowych domach, kotka po sterylce, nie udało się zabrac ostatniego z kociaków a kotka musi tam wrócić.
W rodzinie mojej koleżanki teściowa po dziwnym zniknięciu naraz dwóch kotów, przyniosła śliczną mała trikolorkę.. i zostawiła na strychu, zeby myszy łapała. Teraz tri ma około 8 miesiecy i własnie urodziła 3 kociąt. Jest zapchlona, nigdy nie odrobaczana... wyjada jedzenie psu z miski, bo jej jako kotu, który sam powinnien znaleść jedzenie, nie nalezy się.
Pani nie zgodza się na sterylkę...

Historia nr 4
W pewnym gospodarstwie okociła sie kotka. Kociąt było 2, jednego tata chciał pokazać dzieciakom, spadł mu na ziemię :( Ostatnio jedno z dzieciaków nosiło pozostałego przy życiu 3-tygodniowego kociaka w kieszeni, mówiąć, że chce mu zbudowac domek. Dzieci bawiły sie kiedys żywą rybą w piasku, potem zamkneli ropuche w pudelku na upale, rodzice nie reagują wogóle, ciesza się że dzieciaki czymś sie zajeły. Suka rodzi regularnie, na hasło sterylka pani (matka 6 dzieci) popatrzyła na nas z pogardą- " własnych dzieci nie mają, niespełnione kobiety, to mszczą sie na biednych sukach"...
Zgodzą sie na oddanie kociaka, nawet dadzą kotkę na sterylkę, jeżeli tylko nie będą musieli nawet 5 zł do tego dopłacić. Generalnie kotka nie miałaby sie tam źle, daleko od drogi, stodoły do biegania, gdzyby nie....

Historia nr 5 kotka już nie ma :(
To samo gospodarstwo. około roczny piekny kocurek. Obecnie koci szkielet, bez sierści na szyi, gdzie jest jeden strup od kleszczy.
Kiedy koleżanka rozsypała jedzenie, dowiedziała się, że teraz sa myszy i koty " żarcia" nie dostaną. A kot albo się sam wyliże albo nie. Mała strata, mało to kotów na wsi.
Koty mogły mieć się tam naprawde dobrze, trzeba tylko zmienić właściciela gospodarstwa.

Historia nr 6
Kolejne gospodarstwa pod Krakowem. Własnie okociła się piekna szylkretka. Kociąt 3. Pani na słowo sterylka podskoczyła i powiedziała, że nie ma potrzeby, bo kociaki to nie problem. Jak się odchowają (czyt. nie umrą na choróbska, nie zostana zjedzone) to po sąsiadach sie rozda, a jak nie to jest taki pan co je zabierze i sprzedaje na rynku. I tak od lat....


Po co ten post? każdy z nas ma wokół siebie tyle nieszczescia, cierpienia... chyba chciałam wyrzucić z siebie tą moją niemoc, bezradność, poczucie winy, że nie mogę, nie jestem w stanie im pomóc....
a żadne z nich nie zasłuzyło na taki los...
nie rozumiem....
Ostatnio edytowano Pt lip 14, 2006 20:23 przez berni, łącznie edytowano 6 razy
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10320
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Pon maja 29, 2006 9:27

rozumiem Berni ,to jest przytłaczające :(

Monika L

 
Posty: 5444
Od: Śro wrz 21, 2005 14:53
Lokalizacja: Lublin

Post » Pon maja 29, 2006 9:30

Myślę, że każdy z nas mógłby dopisac kilka podobnych historii.
Historii gdzie problemem nie jest sam fakt bezdomności, ale fakt posiadania przez koty nieodpowiednich ludzi.
Czasami wolałabym, żeby niektóre z tych kotów były bezdomne, bo wtedy łatwiej byłoby im pomóc...
I nie chodzi mi tu o ludzi, których nie stać na suer karmę i zabawki dla kota, którym sie opiekują. Tylko o ludzi, którzy `mają` kota, ale jakby nie mieli świadomości jego potrzeb.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon maja 29, 2006 9:43

Dodam historie z wczoraj - wyrzucona do parku koteczka "MCO" okocila sie w norze. Ktos do tej nory nalal benzyny i podpalil. Jedno, straszliwie poparzone kocie przezylo ale obrazenia byly tak ogromne, ze trzeba je bylo uspic.
" (...) Ty nieuku pisowski!"
"Ale zawsze można zmądrzeć, naprawdę. Miejcie odwagę, spróbujcie! Chyba że nadal wolicie być w sekcie, w której wasz guru robi z Wami co chce i kiedy chce."
Obrazek
https://www.sklepjubilerski.com/porady- ... jubilerski, cytaty: 1.S. Niesiołowski, 2. D.Wildstein

Liwia

Avatar użytkownika
 
Posty: 15729
Od: Pt gru 03, 2004 19:58

Post » Pon maja 29, 2006 9:57

:cry: strasznie smutne są te historie... chciałoby się pomóc wszystkim ale niestety niewiele można zrobić... czasem myślę, że może lepiej udawać że nie ma problemu ale się nie da... tak wiele jest do zrobienia... myślę, że trzeba myśleć o tym, że nawet jedno uratowane życie kocie to bardzo dużo i że to cudownie, że tak wiele jest ludzi którzy to robią...

Sydney

 
Posty: 14742
Od: Pt mar 19, 2004 10:28
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon maja 29, 2006 9:58

boze 8O 8O słow brak,poprostu,to nie ludzie to bestie :twisted:

kasia essen

 
Posty: 7167
Od: Czw gru 15, 2005 9:19
Lokalizacja: Nordrhein-Westfalen

Post » Pon maja 29, 2006 10:55

:placz: to wszystko jest straszne, ale nie jestesmy w stanie pomoc wszystkim
ja najchetniej tego co podpalil te kociaki sama bym oblala benzyna i podpalila i moglabym patzrec jak sie pali i jeszzce bym sobie szampana popijala wiem wredna jestem :oops: :D

velvet

 
Posty: 1416
Od: Wto kwi 11, 2006 16:27
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pon maja 29, 2006 13:28

Jednak nie bede wchodzic na koty . Ja nie moge sobie z tym wszystkim poradzic .
ObrazekObrazekObrazek

Bomba

 
Posty: 7167
Od: Czw sty 31, 2002 23:09
Lokalizacja: Kielce

Post » Pon maja 29, 2006 13:38

to najlepiej zamknąc oczy i udawac ze tego nie ma? :?

kasia essen

 
Posty: 7167
Od: Czw gru 15, 2005 9:19
Lokalizacja: Nordrhein-Westfalen

Post » Pon maja 29, 2006 13:43

Straszne :cry: :roll:
Obrazek

Amy

 
Posty: 2865
Od: Pt lip 22, 2005 19:45
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon maja 29, 2006 13:57

ja mam podobne odczucia bardzo :crying: poraża mnie to i przeraża!!
w stajni skąd mam moją kotkę jest dość podobnie...kotów się przecież nie głodzi!! mleko dostają!!( a moja kicia jadła suchy chleb i ziemniaki jak do mnie trafiła-trafiła zresztą sparaliżowana po pogryzieniu przez psa...)
a wogóle to kota sie nie karmi bo od małego ma sie uczyć myszy łapać...jak nie bedzie głodny nie złapie-proste...
a zeby koty były samodzielne trzeba małe kociaki zamknąc na strychu i nie dawać dzieciom głaskać-bo sie rozpieszczą i sobie z psem nie poradzą-moja widocznie za dużo była głaskana bo sobie nie poradziła...dodam tylko ze jej siostrzyczka-której nie zabrałam-tak załuję, gdzieś zaginęła-jak wiekszość kotów...
to wszystko jakiś koszmar
Obrazek

amelka

 
Posty: 2562
Od: Śro sty 04, 2006 13:05
Lokalizacja: Lublin

Post » Pon maja 29, 2006 14:28

kasia szczecin pisze:to najlepiej zamknąc oczy i udawac ze tego nie ma? :?


Nie . Robie to co moge .
ObrazekObrazekObrazek

Bomba

 
Posty: 7167
Od: Czw sty 31, 2002 23:09
Lokalizacja: Kielce

Post » Pon maja 29, 2006 14:33

Straszne. Pewnie to naiwne ale czy nie można np. tego pierwszego przypadku gdzieś zgłosić? Na policję, do Toz-u? Przecież to ewidentne znęcanie się nad zwierzęciem.

fili

 
Posty: 3173
Od: Pon paź 10, 2005 10:14
Lokalizacja: Śląsk

Post » Pon maja 29, 2006 15:46

Realia są takie, że ludzie (szczególnie ci na wsi) mają instrumentalne podejście do zwierząt - pies jest do pilnowania obejścia, kot do łapania gryzoni. Jeśli jednego potrąci samochód - będzie następny. Jak pies czy kot na coś zachoruje, to albo zdechnie albo się wyliże (zesztą pogląd jest taki, że koty to zwierzęta twarde i licho je tak łatwo nie trafia).

Pochodzę z Podkarpacia, mam rodzinę na wsi. Psy widzą tam weterynarza raz na rok, kiedy się je szczepi przeciwko wściekliźnie i (bodajże) nosówce. Koty nie widzą weterynarza nigdy. Średnia długość życia kota dorosłego to 3-4 lata (bo śmierci małych kociąt nie wliczam).

A o sterylizacji zwierząt to nawet moi znajomi mówią, że to niezgodne z naturą, okaleczanie i nie zrobiliby tego swoim zwierzętom. A choćby nawet wszystkie koty w każdym mieście były wysterylizowane, to wieś i tak dostarcza całe zastępy nowych kotów.

Mimo wszystko dokonuje się jakaś zmiana poglądów ludzi na relację człowiek-zwierzę. Zamiast podejścia "zwierzęta są po to, aby ludziom służyć" na podejście "zwierzę to mój przyjaciel i towarzysz". Wraz z tym może i wieś się trochę ucywilizuje, może prawo surowiej będzie karać przestępstwa dokonane na zwierzętach. Nadzieja jest.

K.

Kasia.G

 
Posty: 92
Od: Śro mar 22, 2006 15:23
Lokalizacja: Warszawa - Ochota

Post » Pon maja 29, 2006 15:54

Czasem jest tak, że człowiek jest przytłoczony, zmęczony, przygnębiony. Warto wtedy usiąść, zastosowac jakiś wypróbowany sposób "izolacji" od bodźców zewnętrznych, wyłaczyć na 2 godziny telefon.
A potem krok po kroku wrócić do tych problemów - nie do wszystkich na jednoczesnie, tylko właśnie - krok po kroku. Zmieniać tam, gdzie się da zmieniać. A jeśli się nie da - iść dalej, tam, gdzie się da.
nie mozna się skupiać na strasznych historiach, bo to rodzi poczucie beznadziei i zabiera siły.

Nie będe Ci radzić, co trzeba zrobić w poszczególnych przypadkach, bo wiem, ze wiesz co trzeba, tylko Cię to przygnębiło...
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Jura, puszatek i 60 gości